niedziela, 22 grudnia 2013

"Czy ty w ogóle coś odczuwasz, czy to jedynie kwestia... oprogramowania?” - M. Meyer "Cinder"



Saga księżycowa. Cinder - Marissa MeyerAutor: Marissa Meyer
Tytuł: Cinder
Oryginalny tytuł: Cinder
Seria: Saga księżycowa
Wydawnictwo: Egmont
Data wydania: 17 października 2012
Ilość stron: 440

Saga księżycowa

Cinder | Scarlet | Cress | Winter | 







Dziewczyna mieszkająca z macochą i podłymi siostrami. Nie pozwalają jej iść na bal, lecz przy pomocy pewnej wróżki udaje jej się wymknąć z domu i zjawić na balu. Spotyka tam księcia i zakochuje się. Kiedy zegar wybija dwunastą czar przestaje działać. Przerażony Kopciuszek wybiega z zamku, gubiąc przy okazji bucik, który znajduje książę. 

Tak mniej więcej prezentuje się historia, którą wszyscy znamy z dzieciństwa - bajka o Kopciuszku. Marissa Meyer prezentuje nam jej ulepszoną wersję, w której główna bohaterka wcale, a wcale nie jest zwykłą dziewczyną, która pozwala sobie robić krzywdę i zależy jej tylko na poznaniu przystojnego chłopaka. Poznajcie historię Cinder - cyborga, który wbrew pozorom nie chciał uczestniczyć w balu, który miał większe problemy niż to jaką sukienkę założyć, który chciał po prostu uciec i ocalić czyjeś życie, a przy okazji poznał pewnego księcia. 

"Zabrały jej piękne suknie, ubrały ją w stary zszarzały fartuch, a na nogi włożyły drewniaki"

Przyszłość. W Nowym Pekinie żyje dziewczyna mechanik - cyborg, Cinder. Jako cyborg jest ona traktowana jako obywatel drugiej kategorii. Powinna się tylko cieszyć z tego, że w ogóle żyje i z radością służyć pomocą swojej rodzinie i innym ludziom. Mieszka wraz z dwiema siostrami oraz macochą. Jej jedyną przyjaciółką jest zabawny android Iko, który pragnie być człowiekiem i tak jak 3/4 dziewcząt we Wspólnocie Wschodniej, jest zakochany w Księciu Kaiu. Kiedy pewnego zwyczajnego dnia przy stoisku Cinder pojawia się przystojny młodzieniec, nic już nie będzie tak jak dawniej. Chłopak nie wie, że jest ona cyborgiem oraz jest dla niej strasznie uprzejmy, co ją kompletnie zaskakuje. Linh Cinder ma nadzieję, że już nigdy więcej nie spotka Kaia, a ten nie dowie się o niej prawdy. Z tego jednego spotkania wynikają kłopoty, a główna bohaterka zostaje wplątana w wojnę pomiędzy Lunarami, a Ziemianami. Co jeśli ten ohydny, wykpiwany przez wszystkich cyborg jest jedyną osobą zdolną do pokonania okrutnej królowej Levany?

Potencjalnemu czytelnikowi (w tym także mnie na początku) wydawać się może, że ta historia będzie nudna i nijaka. Ot, kolejna książka o cudownej miłości, tyle że na bazie baśni, której zakończenie i tak wszyscy znają. Jednak, w tym przypadku, nie warto słuchać głosu rozsądku. Marissa Meyer stworzyła opowieść zainspirowaną baśnią. Kiedy teraz tak na nią patrzę, z perspektywy czasu, ma ona mało wspólnego z prawdziwym Kopciuszkiem, co oczywiście jest plusem.
W "Cinder" znajdziemy niesamowitych bohaterów, takich jak zabawna, wygadana, pragnąca zostać zaakceptowaną i odważna główna bohaterka, przystojny i inteligentny Kai, a także młodsza siostra przyrodnia Cinder - Peony, którą polubiłam już na samym początku. Również miejsce akcji jak i fakt, że bohaterka jest w jakiejś części robotem, z czym nie miałam jeszcze styczności, przypadły mi do gustu. Mamy do czynienia także z całą masą nowoczesnej technologii. Kiedy zostałam "wrzucona" w ten wir awiarów i całej reszty, na początku byłam lekko oszołomiona, ale z czasem dało się przyzwyczaić. 

„- Kable nie są zaraźliwe - wymamrotała Cinder do swojej pustej butki.” 

Muszę jeszcze zwrócić uwagę na to, jak bardzo autorka zmieniła moje wyobrażenia na temat Kopciuszka. Wcześniej była ona zwykłą dziewczyną, pomywaczką bez własnego zdania, którą tylko podle traktowano. Pani Meyer ukazała ją jako kompletnie inną osobę, za co należą się jej brawa. Stworzyła postać od podstaw, która jest straszliwie realna i nie odpowiada w żadnym stopniu stereotypowi. 

Fabuła obfituje w wiele niespodziewanych zwrotów akcji, co gwarantuje nam kilka miło spędzonych godzin. Oczywiście są momenty, w których możemy mieć problemy z dalszym czytaniem, ale naprawdę warto przez nie przebrnąć. Styl autorki zagwarantował mi możliwość przebywania z Cinder w Nowym Pekinie, a także zastanawiania się, co też skrywa mroczny Księżyc. Z zapartym tchem pochłaniałam kolejne kartki, byle tylko poznać dalszą część historii. Wiele razy cieszyłam się, smuciłam, śmiałam, a także martwiłam o moich bohaterów. Marissa Meyer zafundowała im niesamowite przygody, nie raz wprawiając mnie w zaskoczenie swoimi pomysłami: np. kiedy to Cinder obezwładniła skalpelem pewnego androida.  

Strasznie podobało mi się zakończenie, które nie pozwala czytelnikowi nie sięgnąć po "Scarlet". Ja już miałam przyjemność się z nią zapoznać, o czym Wam już za niedługo napiszę. Ale nie mogę doczekać się "Cress", której premiera będzie w przyszłym roku. Z pewnością będzie musiała znaleźć się na mojej półce! 

"Czy istoty twojego pokroju wiedzą, czym jest miłość?"

"Cinder" jest wspaniałym rozpoczęciem serii "Kroniki Lunarów". Zapewnia czytelnikowi solidną dawkę emocji oraz akcji. Powinno znaleźć się na niej ostrzeżenie "Ta historia wciąga od pierwszej do ostatniej strony!". Kiedy tylko skończyłam ją, po prostu musiałam zabrać się za "Scarlet". Szczerze polecam wszystkim niesamowity debiut Marissy Meyer, który stał się jedną z moich ulubionych powieści. Jest idealną lekturą na "odpoczynek" od całej paranormalnej reszty. 

Moja ocena: 9/10

Za zapoznanie się z historią Linh Cinder dziękuję wydawnictwu Egmont!




środa, 27 listopada 2013

Z serii ciekawe zapowiedzi: H.Howey "Silos"







Autor: Hugh Howey
Tytuł: Silos
Oryginalny tytuł: Wool Omnibus
Seria: Silos
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Data wydania: 5 grudzień 2013











 W przyszłości, gdy Ziemia stała się toksycznym pustkowiem, przetrwać zdołała ledwie garstka ludzi, zamieszkujących gigantyczny podziemny silos. Odcięci od świata zewnętrznego, wiodą życie pełne nakazów i zakazów, sekretów i kłamstw. By przeżyć, muszą ściśle przestrzegać pewnych zasad. Niektórzy jednak się na to nie godzą. Ci stanowią największe zagrożenie – mają czelność marzyć i śnić, zarażać innych swoim optymizmem. Czeka ich prosta i zabójcza kara: zostaną wypuszczeni na zewnątrz. Jules jest jedną z takich osób. Być może już ostatnią.

czwartek, 12 września 2013

Z serii ciekawe zapowiedzi: R.Cohn "Beta"





Autor: Rachel Cohn
Tytuł: Beta
Oryginalny tytuł: Beta
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 23 październik 2013











Elizję stworzono po to, by służyła mieszkańcom Dominium, rajskiej wyspy, na której mieszkają najbogatsi ludzie na Ziemi. Szesnastolatka jest klonem bez emocji, które mogłyby ją odrywać od bycia opiekunką dzieci gubernatora.

Kiedy jednak spotyka Tahira, wspaniałego, enigmatycznego młodzieńca, pochodzącego z jednej z najbardziej wpływowych rodzin, niespodziewane emocje zaczynają pojawiać się w jej umyśle. Elizja nie rozumie, co się z nią dzieje, nie wie, jak sobie radzić z czymś, czego nigdy się nie spodziewała.

Jeżeli inni dowiedzą się o tym, że Elizja potrafi kochać, czeka ją przerażający los. Ale pożądanie do Tahira jest zbyt silne, by móc je ignorować. Gdy okrutny los ich rozdziela, dziewczyna postanawia uciec, bez względu na koszty!

sobota, 7 września 2013

Z serii ciekawe zapowiedzi: H.J.Rahlens "Nieskończoność"




Autor: Holy-Jane Rahlens
Tytuł: Nieskończoność
Oryginalny tytuł: Everlasting
Cykl wydawniczy: Poza czasem
Wydawnictwo: Egmont
Data wydania: 6 listopada 2013











Jest rok 2264. Mroczna Zima już minęła. Średnia długość życia to sto pięćdziesiąt lat. Większość prac wykonują roboty. Ludzie posługują się mózgołączem, które pozwala im na zapisywanie wspomnień w globalnej bazie danych. Zaimek osobowy „ja” wyszedł z użycia. W tym stechnokratyzowanym społeczeństwie miłość jest czymś niepożądanym. Finn Nordstrom, dwudziestosześcioletni historyk i tłumacz martwego języka niemieckiego zostaje poproszony o zbadanie tajemniczego znaleziska – dziennika dziewczyny z XXI wieku. Tymczasem w innej czasoprzestrzeni Eliana odwiedza ulubioną berlińską księgarnię. Spotka w niej przystojnego mężczyznę, który nie wie… do czego służy guma do żucia. Co połączy tych dwoje? Niezwykła opowieść o uczuciu rodzącym się wbrew rozumowi.


niedziela, 1 września 2013

Z serii ciekawe zapowiedzi: C.J. Daughtery "Dziedzictwo






Autor: C.J. Daughtery
Tytuł: Dziedzictwo
Oryginalny tytuł: Legacy
Seria: Wybrani
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 25 wrzesień 2013










Zimne kalkulacje i porywy serca.
Wielka polityka i szkolne troski.

Drugi tom bestsellerowej sagi Wybrani zabierze Was ponownie do najbardziej ekskluzywnej szkoły w Wielkiej Brytanii i odkryje jej kolejne sekrety.

Czy Allie pozna wreszcie największą tajemnicę swojego życia i rozwiąże zagadkę Nocnej Szkoły? Kim jest tajemniczy szpieg działający w Akademii Cimmeria? Czy szkoła jest gotowa na kolejny atak Nathaniela?


czwartek, 29 sierpnia 2013

Z serii ciekawe zapowiedzi: Sara Shepard "Gra w kłamstwa"



gra-w-klamstwa

Autor: Sara Shepard
Tytuł: Gra w kłamstwa
Oryginalny tytuł: The lying game
Seria: Gra w kłamstwa
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 9 październik 2013










Najgorsze w byciu martwym jest to, że niczego już nie przeżyjesz.
Nigdy więcej nie pocałujesz chłopaka.
Nigdy więcej żadnych sekretów.
Nigdy więcej plotek z dziewczynami.

Chciałam dostać coś, czego nikt inny jeszcze nie otrzymał – drugie życie.
Dzięki Emmie, mojej zaginionej siostrze bliźniaczce, mam na to szansę.

Poznaj nową książkę Sary Shepard, autorki bestsellerowej serii Pretty Little Liars.
To ekscytująca powieść o sekretach i kłamstwach, która zdobyła rzesze fanów na całym świecie. Na jej podstawie powstał serial telewizyjny The Lying Game.


Niech gra w kłamstwa się zacznie.


poniedziałek, 26 sierpnia 2013

"Jakie znaczenie może mieć prawda, kiedy wokoło tyle jest cierpienia i śmierci?" - J. Baggott "Nowy przywódca"



Autor: Julianna Baggott
Tytuł: Nowy przywódca
Oryginalny tytuł: Fuse
Seria: Świat po wybuchu
Wydawnictwo: Egmont
Data wydania: 8 maja 2013
Ilość stron: 560

Świat po Wybuchu

Nowa ziemia | Nowy przywódca | Nowe jutro







Po wydarzeniach mających miejsce w "Nowej Ziemi" Partridge, Pressia i reszta pozostają nadal poza Kopułą. Przyjaciele podzielili się na dwie grupy: Pressia wraz z El Capitanem, Helmudem i Bradwellem oraz Partridge z Lydą. Ci drudzy pozostali pod opieką Matek. Chłopak poznał już zaskakującą prawdę - wie, kto zabił jego brata i matkę, a także odnalazł siostrę, o której istnieniu nie miał wcześniej pojęcia - Pressię. Dołączył do grupy dowodzonej przez El Capitana i planuje odbić Kopułę od ojca - tyrana od wewnątrz z pomocą innych buntowników. Jednak, by tego dokonać będzie musiał się do niej udać i stanąć twarzą w twarz z największym wrogiem. Co planuje stary Willux? Czy Partrigde'owi uda się przejąć władzę lub może stchórzy i będzie dalej grzecznym Czystym żyjącym z ojcem?

Tymczasem Pressia wraz z chłopakami także nie mają przed sobą łatwego zadania. Uzbrojeni w inteligentną Czarną Skrzynkę muszą wyruszyć w daleką podróż pełną niebezpieczeństw, aby odkryć pewien sekret. Skrzynka zabrana z domu Igershipa jest kluczem do poszukiwania formuły. Czy uda im się znaleźć ją przed czasem? A może przywódca Kopuły im przeszkodzi, zagarnie ostatni składnik potrzebnej formuły i powstrzyma swoją chorobę?

Tak właśnie zapowiada się drugi tom trylogii Świat po Wybuchu autorstwa Julianny Baggott. Czy sprostał moim oczekiwaniom? Czy był dobrą kontynuacją? Raczej nie. Zaraz wyjaśnię dlaczego. 

"Fala może zwalić z nóg pojedynczą osobę i zmieść ją do morza. Ale jeśli staniemy razem, zdołamy stawić jej czoło i wyda nam się jedynie drobną zmarszczką na wodzie."

Pod względem konstrukcji "Nowy przywódca" pozostaje wierny pierwszej części. Mamy do czynienia z narratorem wszechwiedzącym, trzecioosobowym. Rozdziały są opowiadane z punktu widzenia Pressi, Partirdge'a, Lydy oraz El Capitana. Taki zabieg pozwala nam się bliżej przyjrzeć relacjom między bohaterami, ich uczuciom, wspomnieniom oraz przeżyciom. To właśnie emocje i relacje są głównymi tematami tego tomu. Walka o formułę, czy wydarzenia pomiędzy Partrigdem a Willuksem schodzą na drugi plan. 

Tak jak wspomniałam, mamy tu bardziej do czynienia z emocjami. Oczywiście, są też rozdziały, w których dzieję się ta właściwa akcja, jednak przez większość czasu dane mi było obserwować usychanie z tęsknoty Partrigde'a do Lydy czy powolne uświadamianie sobie miłości El Capitana do ... (nie zdradzę, bo byłby to za duży spoiler ;) ). Nie lubię takich rozwiązań. Gdybym miała zamiar sięgnąć po coś, gdzie główną rolę grają emocje czy przeżycia i rozmyślania, wybrałabym raczej jakąś obyczajówkę czy romansidło. A po "Nowego Przywódcę" sięgnęłam raczej ze względu zapowiadających się ciekawych wydarzeń oraz poznania niebezpiecznego świata po Wybuchu. Już tu byłam zawiedziona - akcja leżała i błagała, by jej nie dobijać. 

Język jak i styl pani Baggott pozostał niezmieniony. Opis są nadal brutalne, niekiedy pełne lejącej się krwi, zaskakują swoją prawdziwością. Tutaj należą się jej brawa. Wykreowany przez nią świat jest przerażająco prawdziwy.  Pisarka zręcznie "przeskakuje" od jednego bohatera do drugiego w poszczególnych rozdziałach. Dzięki temu możemy poznać bliżej całą grupkę i przyjrzeć się wyjątkowości niektórych postaci.

" - Tuż po Wybuchu pojawiły się inne rodzaje owadów.
- Jakie?
- Grubsze i większe od robaczków świętojańskich; przypominały raczej jarzące się błękitne motyle. Błyskały, a potem nagle znikały. Były piękne. Kiedy opuściłem dom ciotki i wuja, widziałem wszędzie konających ludzi, ale niektórzy spośród tych zdolnych jeszcze chodzić próbowali łapać te fosforyzujące żyjątka. Wyglądały jak płomyki - małe, śmigające szybko płomyki. Ja też już prawie za nimi pogoniłem, gdyż przypominały mi ojca i tamte nieskoszone łąki, ale jakaś kobieta chwyciła mnie za ramię i ostrzegła: Nie idź za nimi. Przyciąga je śmierć. Wołała te ostrzeżenia także do innych ludzi, lecz jej nie słuchali.
(...)
 - Rozumiem, dlaczego ludzie nie słuchali tamtej kobiety ostrzegającej ich przed błękitnymi motylami - oświadczyła Pressia.
 - Dlaczego?
 - Wiem, dlaczego próbowali je złapać. Pragnęli schwytać coś i zatrzymać dla siebie. Tęsknili do piękna. Nie potrafię tego wytłumaczyć. Pragnęli wierzyć, że z całej tej grozy może znów powstać coś pięknego - i chcieli trzymać to w dłoniach."



Jeśli chodzi o postacie, cały czas mamy do czynienia z tymi starymi, znanymi nam z "Nowej Ziemi". Nie zmieniają się oni zbytnio, chociaż muszę stwierdzić, że zauważyłam pewną dojrzałość w poczynaniach Partirgde'a i El Capitana. Cała reszta jest dokładnie taka sama - takie samo zachowanie, popełniane błędy itd. Bohaterowie tej książki (oprócz El Capitana ;) ) byli mi kompletnie obojętni, a niech sobie giną - szczególnie nudna i bezwartościowa Lyda, która jakimś dziwnym trafem bardzo szybko zaaklimatyzowała się w obecnej sytuacji - nie obejdzie mnie to kompletnie. Nadal nie mogę się też przekonać do Bradwella, sama nie wiem czemu. Wątek jego i Pressi wydaje się taki naciągany. 

" - Kiedy pierwszy raz cię spotkałem, pomyślałem, że jesteśmy dla siebie stworzeni, mimo iż wydawaliśmy się po pewnymi względami krańcowo odmienni i kłóciliśmy się. Ale teraz...
 - Co?

 - Teraz czuję, że nie jesteśmy dla siebie stworzeni, lecz tworzymy siebie nawzajem - takich, jacy powinniśmy się stać."

A jak już jesteśmy przy Bradwellu, po prostu muszę wspomnieć o zakończeniu. Było ono zaskakujące, tyle, że odniosłam wrażenie, jakoby autorka sama pogubiła się już w wydarzeniach. Ostatnie 50 stron to po prostu pomieszanie z poplątaniem. Jest ono dość otwarte, pozostawia w czytelniku niedosyt. Może właśnie to było zamierzeniem autorki? Może mamy po prostu wyczekiwać z utęsknieniem trzeciego tomu?

Sama okładka też wymaga choć wspomnienia. Bardzo dobrze komponuje się z "Nową Ziemią", jest wykonana w podobnym stylu. Także elementy widniejące na niej pasują do siebie i odzwierciedlają treść. Użyte barwy przyciągają wzrok już z daleka. Uwierzcie, na żywo całość prezentuje się lepiej niż tutaj. 



Sama nie wiem, jak mogłabym uczciwie ocenić drugi tom Świata po Wybuchu. Z pewnością nie spełnił moich oczekiwań, jednak nie było aż tak źle. Uratowali to bohaterowie i opisy. Tylko dzięki nim wszystko trzyma się jakoś. Tak już bywa, że kontynuacje prawie zawsze są gorsze od poprzedniczek. "Nowa Ziemia" mnie zachwyciła, była piękną powieścią o przetrwaniu - posiadała to "coś", jednak "Nowy przywódca" gdzieś tak w drodze z umysłu autorki na papier stracił to. Wielka szkoda, bo potencjał miał ogromny. Mam tylko nadzieję, że Julianna Baggott jakoś rozwiąże ten problem i będę mogła wychwalać pod niebiosa "Nowe Jutro". 


Moja ocena: 6.5/10 (za przebywającego w Kopule Partirdge'a i mojego ukochanego El Capitana)


Za możliwość poznania kolejnej części historii Partidge'a i Pressi dziękuję serdecznie wydawnictwu Egmont! :)




piątek, 23 sierpnia 2013

Z serii ciekawe zapowiedzi" Orson Scott Card "Gra Endera"




gra en

Autor: Orson Scott Card
Tytuł: Gra Endera
Oryginalny tytuł: Ender's Game
Seria: Saga Endera
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 8 październik 2013










Ekranizacja kultowej powieści Orsona Scotta Carda w kinach od 1 listopada 2013 roku!

Wobec śmiertelnego zagrożenia nadciągającego z kosmosu Ziemia przygotowuje swoją broń ostatniej nadziei. Jest nią chłopiec, w którym odkryto zalążki niezwykłego geniuszu wojskowego. Czas nagli, a przyszłość dwóch cywilizacji spoczywa w rękach dziecka…

Przygody Endera będą zdobywać nowych czytelników, kiedy dziewięćdziesiąt dziewięć procent książek pójdzie w zapomnienie.
Gene Wolfe

Jedna z tych książek, które pojawiają się raz na kilka lat, kiedy autorowi udaje się tak dobrać składniki, że powstaje prawdziwy eliksir magiczny.
Lech Jęczmyk


niedziela, 18 sierpnia 2013

"Wszystko zostało już zniszczone - starte z powierzchni ziemi lub strawione przez ogień - i pozostały tylko -ciemne kałuże po czarnych deszczach" - J.Baggott "Nowa Ziemia"





Autor: Julianna Baggott
Tytuł: Nowa Ziemia
Oryginalny tytuł: Pure
Seria: Świat po wybuchu
Wydawnictwo: Egmont
Data wydania: 9 maja 2012
Ilość stron: 472

Świat po Wybuchu

Nowa ziemia | Nowy przywódca | Nowe jutro



Świat po wojnie nuklearnej. Nic nie jest już takie jak przedtem. Ziemia, którą znamy - kina, parki, domy, miasta, państwa - nie istnieje. Wszystko zostało zniszczone, ocalała zaledwie garstka ludzi na zewnątrz oraz ci, którym udało się znaleźć na czas w bezpiecznej Kopule. Jeśli tych będących na zewnątrz w ogóle można nazwać ludźmi. Władzę przejęła Organizacja Przenajświętszej Rewolucji, panuje chaos, przerażenie i bezprawie. Trzeba walczyć o każdy kęs jedzenia, cieszyć się wspomnieniami zachowanymi sprzed Wybuchu, próbować przeżyć.

"Nasi bracia i siostry, wiemy, że tu jesteście. Pewnego dnia wyjdziemy z Kopuły i przyłączymy się do Was w pokoju. A na razie przyglądamy się Wam życzliwie z oddali".

W tym ponurym świecie żyje już prawie 16-letnia Pressia Belze wraz z dziadkiem i resztą ludzi na Gruzowisku. Przez liczne wybuchy zginęły miliony osób, a ci, którym udało się przeżyć zostali przemienieni w dziwaczne mutanty. Sama Pressia ma wtopioną w rękę głowę lalki. Musi dbać o siebie i dziadka, próbować przetrwać. Z uwagi na zbliżające się wielkimi krokami szesnaste urodziny będzie musiała ukryć się przed OPR, gdyż ta zatrzymuje wszystkie osoby, które ukończyły ten wiek, by je zwerbować do służby. Młodej Belze ani się to śni. 

Tymczasem w Kopule - istnym raju, do którego dostali się nieliczni, żyje sobie 18-letni Partridge. Jest synem Ellery'ego Willuksa - głównego dowodzącego w Kopule, choć dla Partrigde'a jest raczej tyranem niż ojcem. Chociaż nie walczy z mutantami czy nie musi obawiać się, co nastąpi jutro, jego życie wcale nie jest usłane różami. Chłopak już od jakiegoś czasu poszukuje swojej matki, która ponoć zginęła podczas Wybuchu - jak próbuje wmówić mu ojciec. Jednak Partrigde nie daje za wygraną, postanawia uciec i samodzielnie odkryć prawdę. 

Dwa różne światy, tak odmienne od siebie. Jednak łączy je ucieczka obojga bohaterów. Czy uda im się osiągnąć cel mimo czyhających niebezpieczeństw?

"Jednak wtedy, na początku, te skrawki papieru wydawały się nam drogocenne jak banknoty. Nasza nadzieja nie przetrwała długo. Zbyt wiele przecierpieliśmy."

Ostatnio wszędzie pełno książek o tematyce apokaliptycznej. Tu obcy, tam wojny, kataklizmy. Czy Juliannie Baggott udało się przebić przez stereotypowe książki z tej półki i zaistnieć? Czy poszła w pewnym sensie na łatwiznę? Chyba tak. Stworzyła i ukazała nam świat po wojnie nuklearnej, która wcale nie jest aż tak mało prawdopodobna jak nam się wydaje. Wywiązała się z tego zadania dobrze.

Akcja w tym dziele pozostawia nieco do życzenia. W sumie całość można by opowiedzieć w kilku zdaniach. Miejscami była ona wolna i przewidywalna, innym razem znowu pędziła jak szalona i nie mogłam doczekać się kolejnej strony. Jednak przez większość czasu zamiast wartkiej akcji otrzymujemy wiele opisów. Sama nie wiem, czy jest to dobre rozwiązanie.

„A teraz, kiedy znalazłem się tutaj, pojmuję, że to brzydota czyni piękne rzeczy pięknymi.”

Większość z nich była realistyczna, więc mogłam do woli przechadzać się z Partridgem po Kopule lub wraz z Pressią po Gruzowisku. Nie tylko sam świat wymaga tu wspomnienia, ale także liczne mutanty zamieszkujące go. Opisy tak działają na wyobraźnię czytelnika, że ten bez trudu może sobie wyobrazić liczne Grupony (ludzi złączonych ze sobą), Pyły (stworzenia stopione ze światem przyrody, czyli drzewami lub ziemią), Bestie (ludzi połączonych ze zwierzętami, którzy utracili swoje człowieczeństwo) i inne stworzenia napawające wręcz przerażeniem swoją realnością.

Bohaterowie tej powieści są bardzo wyraziści, czasem nużą lub wręcz przerażają swoją głupotą, lecz da się ich polubić. Narracja nie jest prowadzona z punktu widzenia Pressi czy Partridge'a. Występuje tu narrator wszechwiedzący, który opisuje nam przeżycia głównych bohaterów oraz tych bardziej drugoplanowych, czyli El Capitana i Lydy. Zwłaszcza przekonał mnie do siebie El Capitan. Jest on postacią intrygującą, brutalną i surową, z początku dość negatywną, lecz później przechodzi małą przemianę i stara się być miły dla ludzi. Nie mogę się doczekać spotkania z nim w kolejnym tomie, który już zaczęłam. Każdy z bohaterów ma własną historię i niepowtarzalny charakter, jednak porównując ich do postaci z innych książek, nie wyróżniają się specjalnie. Co mi się spodobało, prawie każdy musiał coś poświęcić dla sprawy. Nie obyło się bez brutalnych, smutnych czy radosnych scen.

"Jestem tutaj, pomyślała Pressia. Przeżywam następną chwilę, a potem kolejną. Ale kim była? Pressią Belze? Emi Imanaką? Czy jest czyjąś wnuczką lub córką? Sierotą, nieślubnym dzieckiem, dziewczyną z głową lalki zamiast dłoni, żołnierzem?"

Czytając opis, możemy się zacząć zastanawiać nad możliwym wątkiem miłosnym. Na szczęście pani Baggott oszczędziła nam go, choć możemy czuć się zaskoczeni rodzajem uczucia łączącego Partrigde'a i Pressię. Nie umiałam przekonać się do stopniowo wytwarzających się par. Nie zdobyły mojej sympatii i nic szczególnego nie znaczą ani dla mnie, ani dla całości. Po prostu gdzieś tam w tle są wątki miłosne, co w sumie mi odpowiada.
„- Miałeś trzymać się nas wyłącznie z własnej korzyści, ze swoich egoistycznych powodów - rzekła. - Mówiłeś, że masz taki powód. - Bo mam. - Jaki? - Ty jesteś moim egoistycznym powodem."

Nie jeden raz zostałam zaskoczona i nie raz też odkładałam ją, by przetrawić najnowsze wydarzenia.
Ta pozycja jest obowiązkowa do przeczytania dla moli książkowych lubujących się w apokalipsach. Jest w niej miejsce na miłość, przyjaźń, nienawiść, tajemnicę, apokalipsę, śmierć i wiele innych. Dla tego zwyczajnego człowieka mającego zetknąć się z nią, nie mającego jeszcze upodobań też jest dobra, jako wprowadzenie do gatunku. Każdy znajdzie w niej coś dla siebie.
Przyszły czytelniku, przygotuj się na silną dawkę emocji!

Moja ocena: 8.5/10


Książkę otrzymałam od wydawnictwa Egmont, za co serdecznie  dziękuję!


poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Książkowe postacie, które mnie irytują.


Witam moich drogich czytelników! :D

Dzisiaj zaprezentuję Wam 5 książkowych postaci (wpadłam na to dzięki postowi dot. High Five! z ulubionymi bohaterami), które mnie irytują swoim zachowaniem/działaniem/lub po prostu SOBĄ -.-
Udzieliło mi się całodzienne siedzenie przy komputerze, z racji brzydkiej pogody (nawet czytać sie odechciało :/ ), a że już strasznie mi się nudzi - stąd pomysł na zrobienie takiego rankingu.
Tak więc przed Wami, najbardziej irytująca piątka.



Bella Swan (Zmierzch)

Chyba każdy, kto czyta ten post przeczytał już "Zmierzch". Ukochana wampira była strasznie niezdarną, niepewną, niezdecydowaną, nieśmiałą i zamkniętą w sobie osobą. Zupełne przeciwieństwo prawie każdej nastolatki. Była po prostu nudną bohaterką, nie miała sobą nic do zaoferowania. I oczywiście nie przebaczę jej, że nie wybrała Jacoba ;_;






Sansa Stark (Gra o tron)

Chyba najbardziej wkurzająca ze wszystkich postaci. Niby jest ładna itp itd, ale mądrość nie chodzi raczej w parze z urodą -.-' Kochała Joffreya (właśnie, a propo Joffreya; kiedyś go nie cierpiałam, ale teraz <jestem w połowie Starcia Królów i pod koniec 2 seoznu> zaczęłam go lubić choć jest jaki jest, nie próbuję go usprawiedliwiać, bo wszyscy wiedzą jaki jest okrutny),  który obrażał Robba i chciał zabić Aryę. Do tego nazwała Roberta Baratheona "zapijaczonym królem", mówiła, że Joffrey byłby lepszym królem bo jest... DZIELNY I WALECZNY. A najlepsze było i tak jak młoda Starkówna stwierdziła, że nie cierpi jeździć konno, a kiedy po paru godzinach Joff zapytał się, czy pojechałaby z nim na przejażdżkę, odpowiedź brzmiała "Tak! Tak! Uwielbiam jeździć konno!" Żałosne -.- Ta postać razi po prostu głupotą. Musiałam się aż rozpisać.




Hermiona Granger (Harry Potter)

Ta dziewczyna irytowała mnie na samym początku serii, w 3 pierwszych tomach dokładnie. Była małą, przemądrzałą, pewną siebie, zarozumiałą, wścibską osóbką. Nie łamała żadnych zasad ani nic.. Zwykła, nudna kujonka. Na szczęście w dalszych tomach niektóre z tych cech łagodnieją (nie wiem czy odpowiednio to ujęłam, ale wiecie co mam na myśli) i da się ją już znieść. Mimo wszystkich jej dobrych czynów i pozytywnych cech - jakoś nie potrafię jej nadal polubić. Widzę przebłyski jej młodszej wersji.





Melisandre (Gra o Tron)

Chociaż dopiero co się pojawiła, już nie mogę jej znieść. Irytuje mnie niesamowicie swoim zachowaniem. I raczej nie przysporzyła sobie sympatii przez zabicie Renly'ego.










Ygritte (Gra o Tron)

Ygritte nie lubię głównie ze względu naciskania na Jona Snow. Nie rozumie słowa "Nie". Musi zdobyć wszystko, co chce i zawsze wszystko musi iść po jej myśli. Nie jest jakaś zła, ale po prostu jej nie lubię.







Aż dziwne, robiłam to zestawienie i nie przyglądałam się mu zbytnio. Wychodzi na to, że strasznie irytują mnie kobiece postacie :P Faceci z reguły są porządnymi i ciekawymi bohaterami i nie sposób się przy nich nudzić. "Gra o Tron" obfituje w wiele postaci, których nie sposób nie polubić, ale też w wiele czysto drażniących czytelnika swoim zachowaniem, jak chociażby te w.w.

środa, 31 lipca 2013

Z serii ciekawe zapowiedzi: Licia Troisi "Miecze buntowników"






Autor: Licia Troisi
Tytuł: Miecze buntowników
Oryginalny tytuł: Le spade dei ribelli

Seria: Królestwa Nashiry
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Data wydania: wrzesień 2013











Kontynuacja przygód Talithy, córki hrabiego Królestwa Lata, i losów Nashiry – mitycznego świata, któremu – według przepowiedni – grozi zagłada.

We wszystkich czterech królestwach Nashiry wybuchają bunty niewolników, których nie jest w stanie stłumić wojsko dowodzone przez ojca Talithy, okrutnego hrabiego Megassę. W tym czasie Talitha wraz z Saiphem, swoim niewolnikiem i zarazem przyjacielem, odnajduje mężczyznę o imieniu Verba, który wie, jak uchronić Nashirę przed zagładą. Ale Verba jest obojętny na los Nashiry i ucieka w kierunku nieznanych ziem, podczas gdy Talitha i Saiph walczą u boku buntowników w wojnie, która z dnia na dzień staje się coraz bardziej krwawa. Wkrótce Talitha będzie musiała dokonać niezwykle trudnego wyboru: szukać Verby czy walczyć u boku rebeliantów, stając w szranki ze swoją rasą i przeszłością.



niedziela, 28 lipca 2013

„W grze o tron zwycięża się albo umiera. Nie ma ziemi niczyjej.” - George R. R. Martin "Gra o Tron"



Gra o tron - George R. R. Martin

Autor: George R. R. Martin
Tytuł: Gra o Tron
Oryginalny tytuł: Game of thrones
Seria: Pieśń lodu i ognia
Data wydania: 12 kwietnia 2011
Liczba stron: 844


Pieśń Lodu i Ognia

Gra o Tron | Starcie Królów | Nawałnica mieczy: Stal i śnieg | Nawałnica Mieczy: Krew i złoto | Uczta dla wron: Cienie śmierci | Uczta dla wron: Sieć spisków | Taniec ze smokami: część 1 | Taniec ze smokami: część 2 | Winds of Winter





W Zachodnich Krainach o ośmiu tysiącach lat zapisanej historii widmo wojen i katastrofy nieustannie
wisi nad ludźmi. Zbliża się zima, lodowate wichry wieją z północy, gdzie schroniły się wyparte przez ludzi pradawne rasy i starzy bogowie.
Zbuntowani władcy na szczęście pokonali szalonego Smoczego Króla, Aerysa Targaryena, zasiadającego na Żelaznym Tronie Zachodnich Krain, lecz obalony władca pozostawił po sobie potomstwo, równie szalone jak on sam.

Tron objął Robert - najznamienitszy z buntowników. Minęły już lata pokoju i oto możnowładcy zaczynają grę o tron...


Wszyscy się tak zachwycali serialem oraz książkami, że postanowiłam, iż nie mogę pozostać w tyle i trzeba jak najprędzej nadrobić te straszliwe zaległości! Kiedy pojechałam z tatą do empika, udało mi się go ubłagać (mogłabym sama kupić, tyle że te pozycje są strasznie drogie i przekraczają mój budżet) i zabrałam ją na wczasy. Liczyłam na mile spędzony czas, szybkie uporanie się.

Pomyliłam się. Szybkie przeczytanie? Nie ma szans, kiedy tylko trafiłam do Westeros, robiłam wszystko, żeby jak najdłużej w nim pozostać. Nie mogłam wysiedzieć bez "Gry", cały czas musiałam mieć ją w rękach i czekać na dalszy rozwój wydarzeń. Nocami śniły mi się nawet niektóre z postaci... To już jest chore, ale nie umiałam przestać myśleć o niej ;) Nie była to lekka lektura, ale też nie ciężka. Cały czas myślami wracałam do Winterfell, Królewskiej Przystani i Vaes Dothrak. Kiedy skończyłam, nie mogłam się doczekać powrotu do domu, żeby wypożyczyć skądś drugą część.

Czym się tak zachwycam?


Zacznę od postaci, bo to chyba one są warte największej uwagi. W "Grze" nie ma jednego głównego bohatera. W tej części poznajemy historię głównie z punktu widzenia rodu Starków z Winterfell. Narracja jest trzecioosobowa, jednak pan Martin zręcznie "przeskakuje" od 40-letniego mężczyzny, który musi ściąć głowę zdrajcy po 10-letnią zakochaną dziewczynkę. Na samym początku, gubiłam się wśród tylu imion i noszących je ludzi. Nie potrafiłam ich jeszcze odróżniać. Na szczęście po jakichś 30 stronach wszystko było już jasne. Ogólnie bohaterowie są strasznie realistyczni, za co chylę głowę przed autorem. Opisuje ich przeżycia i myśli idealnie. Każda postać ma własny, niepowtarzalny charakter, przeżywa wzloty i popełnia błędy, za które ponosi odpowiedzialność. Osobiście wyczekiwałam rozdziałów opowiadanych przez Jona Snow, Robba Starka, Daenerys Targaryen i Tyriona Lannistera. Tego ostatniego pokochałam za jego cięty język i humor, każdy fan chyba wie, o co mi chodzi ;) Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie polubiłam jakichś złych bohaterów. Tak więc otwarcie przyznaję (jestem obecnie po trzecim tomie, żeby mi nie zarzucono, że nie znam tak naprawdę tych bohaterów; cały czas ich poznaję i nie współczuję żadnemu z nich ani im nie kibicuję): lubię Joffreya i Viserysa.

Występuje tu naprawdę ogromna ilość postaci. Niektórych wprost nie da się nie polubić, a innych się nie znosi, bo sam autor tego chciał. Świetnie potrafi manipulować uczuciami czytelnika i wpędzać ich w rozpacz śmiercią ulubieńca. Jak sam kiedyś stwierdził, chce, żeby jego czytelnicy obawiali się o życie swoich faworytów. Dla niego nie bohaterowie są najważniejsi, a fabuła. Jedni umierają, inni zostają, a gra o tron toczy się dalej.

„Umysł zaś potrzebuje książek, podobnie jak miecz potrzebuje kamienia do ostrzenia, jeśli ma oczywiście zachować ostrość."

Świat przedstawiony w powieści przypomina nieco średniowieczną Europę, jednak jeśli spojrzy się na mapę Westeros wszystko jest już jasne. Autor po prostu wykreował magiczną krainę na podstawię mapy Europy, Azji i Ameryki. Poszczególne symbole odpowiadają terenom, którymi władały dane rody (np biały wilkor to Starkowie, czerwony lew tuż pod nim to ród Lannisterów).

Pragnę pogratulować panu Martinowi stworzenia tak wspaniałego świata, tak realnego. Kiedy przebywałam wraz z Robbem i resztą bohaterów w Winterfell, aż czułam zapachy soczystych pieczeni, słyszałam ogień trzaskający w kominku, dzieci bawiące się na placu i ćwiczące walkę na miecze, spacerowałam po komnatach zamku. Jak to mówią, diabeł tkwi w szczegółach. To było wprost niesamowite. Zapragnęłam tam zamieszkać i być jedną ze Starków. Po raz pierwszy w życiu coś takiego mi się przydarzyło.

„Jak to się dzieje, że gdy tylko ktoś zbuduje mur, ktoś inny zaraz chce wiedzieć, co jest po jego drugiej stronie?”

Fabuła sama w sobie nie powala na początku na kolana. Tak jak w opisie, zaczyna się gra o tron. Wszystko rozgrywa się z początku powoli i spokojnie. Autor prezentuje nam Siedem Królestw, paru bohaterów i dopiero potem wydarzenia przybierają właściwy tor. Jak już wspomniałam, fabuła nie jest jakaś szczególna, początkowo wręcz nudzi i odstrasza. Przyznaję z bólem serca, miałam ochotę odłożyć i rozpaczać nad utraconymi 60 złotymi. Jednak potem, dzięki postaciom, które wplątują się wzajemnie w najróżniejsze intrygi, nieprzewidywalnym wydarzeniom i ujawnianiu pewnych rzeczy, robi się ciekawie.



Wszystko wygląda jakby toczyło się prawdziwe życie. Tu ktoś ginie, tu ucieka, tu traci rękę, tu idzie do burdelu, je ucztę, wyrusza na wojnę. Kiedyś nawet próbowałam czytać parę książek z akcją w średniowieczu, ale nie potrafiłam się do tego przekonać i zawsze odkładałam (a nie były to byle jakie książki, "Katedra w Barcelonie", "Filary ziemi", nie umiałam się tam odnaleźć), nigdy nie lubiłam średniowiecza.



"Pieśń Lodu i Ognia" jest brutalną sagą, o czym zdążyłam się już przekonać. Jednak w pierwszym tomie nie mamy z tym okrucieństwem aż tak bardzo do czynienia, teraz główną rolę odgrywają podszepty i knowania. Moim zdaniem, autor postąpił bardzo dobrze, bo kogóż nie odrzuciłaby od razu powieść, gdzie już na samym początku pełno jest krwi, morderstw, gwałtów i innych okropieństw. Martin przyzwyczaja nas do tego powoli.

„Strach tnie głębiej niż miecze.”

Przy tej książce, warto wspomnieć także o kręconym na jej podstawie serialu. Został on okrzyknięty (nie bez powodu!) najlepszym serialem wszech czasów. Pierwszy sezon (każdy sezon to jeden tom) jest wiernym przedstawieniem "Gry o tron". Zarówno aktorzy jak i sceneria są idealnie dobrane. Większość wygląda prawie tak samo jak ich sobie wyobrażałam. W końcu wszystko musi być idealnie dopracowane, skoro autor osobiście czuwa. Zaczynam właśnie trzeci sezon i mogę śmiało powiedzieć: nie widziałam lepszego serialu. Choć w drugim sezonie powieść i serial już się różnią, niektóre wątki zostały pominięte, nadal z przyjemnością można obserwować zmagania bohaterów. Dla kogoś, kto nie czytał i nie ma ochoty, polecam zapoznanie się z nim. Śmiało może zaczynać, odnajdzie się bez najmniejszego problemu.

Nie podoba mi się porównywanie tej serii z "Władcą Pierścieni" Tolkiena. Nie potrzebne jest umieszczanie na okładce takich napisów. Powieść sama się broni, nie potrzebuje reklamy. Nie umniejszając tu zasług Tolkiena, Martin zasługuje na pokłony. Stworzył niesamowity świat, genialnych bohaterów i nietuzinkową fabułę. A do tego, nie pisze takim językiem jak autor "Władcy Pierścieni". Jego język jest o wiele bardziej przystępny i łatwy w odbiorze, co sprawia, że powieść czyta się jeszcze lepiej. Tak więc, czekam teraz już na zabranie się za kolejny tom i pamiętajcie: Winter is coming!

Moja ocena: 10/10

środa, 24 lipca 2013

Z serii ciekawe zapowiedzi: Alan Averill "Piękny kraj"



Piękny kraj - Alan Averill


Autor: Alan Averill
Tytuł: Piękny kraj
Oryginalny tytuł: The beautiful land
Wydawnictwo: Akurat
D
ata wydania: 28 sierpnia 2013











Chłopak spotyka dziewczynę. Chłopak traci dziewczynę. Chłopak kradnie wehikuł czasu i próbuje uratować dziewczynę przed zbliżającą się zagładą. … Wiecie, jak to jest.

Takahiro O’Leara to japońsko-amerykański prezenter telewizyjny, który po nieudanej próbie samobójczej znika z ekranu. Samira Moheb to irańsko-amerykańska tłumaczka wojskowa cierpiąca na zespół stresu pourazowego po wojnie w Iraku. Pokochali się od pierwszego wejrzenia, a ponieważ nie mieli odwagi tego sobie wyznać, ich drogi szybko się rozeszły. Dzięki tajemniczemu wynalazkowi ukrytemu głęboko w australijskim buszu mają szansę przeżyć życie od nowa.

Oczywiście, nie będzie to proste. Miłość nigdy nie jest prosta. Najpierw muszą wyrwać się ze szponów potężnej i tajemniczej korporacji. Następnie muszą zlikwidować obłąkanego naukowca, który próbuje uwolnić przerażające stwory. Wreszcie muszą zrobić coś z wynalazkiem, który może zniszczyć czas. Wspólnie mają szansę ocalić świat.


Umiejętnie skomponowana mieszanka akcji, humoru i niezwykłych, pełnokrwistych postaci, składa się na całość o niepowtarzalnym stylu. To pędząca przez kosmos historia miłości z podróżami w czasie w tle. Science fiction dla ludzi, którzy nie czytują science fiction, za to cenią doskonałą literaturę, a przede wszystkim ponadczasowa opowieść o naturze wspomnień, cierpieniu, miłości, walce i odkupieniu.


wtorek, 23 lipca 2013

Z serii ciekawe zapowiedzi: Rick Yancey "Piąta fala"






Autor: Rick Yancey
Tytuł: Piąta fala
Oryginalny tytuł: 5th wave

Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 14 sierpień 2013













Ziemia została zaatakowana przez Obcych, którzy z orbity okołoziemskiej w trzech falach ataku wymordowali większość ludzkiej populacji. Ponadto przed około czterdziestu laty zagnieździli w tysiącach ludzkich płodów obcą inteligencję, która po przebudzeniu przejmuje kontrolę nad ciałem nosiciela. Niedobitki ludzkości zaszczute przez przeczesujące teren drony i podejrzewające się nawzajem o skrywanie wewnątrz obcej inteligencji mordują się nawzajem.

Czy ludzkość jest w stanie stawić czoła inwazji obcej cywilizacji, tysiąckrotnie bardziej zaawansowanej niż nasza?

Nie.

Wystarczyły cztery fale kosmicznej inwazji, by z siedmiu miliardów ludzi ocalała zaledwie garstka. Rozrzuceni w różnych miejscach okupowanej planety walczą o przetrwanie. Od wymarłych miasteczek, przez płonące metropolie, po obozy dla uchodźców i tajne bazy wojskowe – każdy z bohaterów powieści Yanceya próbuje przetrwać i zrozumieć, co się stało i kim są kosmici, którzy postanowili wymordować całą ludzkość.


poniedziałek, 22 lipca 2013

"Gdzieś tam czai się zjawa..." - K.Blake "Anna we krwi"








Autor: Kendare Blake
Tytuł: Anna we krwi
Tytuł oryginalny: Anna dressed in blood
Seria: Anna tom 1
Data wydania: 12 kwietnia 2012
Liczba stron: 320


Anna we krwi

Anna we krwi | Girl of nightmares







Cas Lowood odziedziczył po ojcu niezwykły zawód: zabija umarłych.

Ojciec chłopaka został w makabryczny sposób zamordowany przez ducha, którego sam miał uśmiercić. Teraz, uzbrojony w sztylet athame, Cas podróżuje po całym kraju ze swoją matką-czarownicą i potrafiącym wyczuć obecność zjaw kotem. Razem śledzą wątki lokalnych legend, próbując wyplenić co bardziej niebezpieczne upiory ze świata.

Gdy przybywają do kolejnego miasta w poszukiwaniu ducha nazywanego przez mieszkańców Anną we Krwi, Cas nie spodziewa się niczego odbiegającego od normy: chce zjawę wyśledzić, zdybać, zabić. Zamiast tego spotyka obłożoną klątwą dziewczynę, istotę z jaką nigdy przedtem się jeszcze nie mierzył.

,,-Co cię tak bawi?
(...)
-Życie, po prostu - odpowiadam. - I śmierć.''

Brzmi ciekawie, prawda? Mamy łowcę duchów z kolejnym zleceniem i mrożącą krew w żyłach zjawę. Zapowiada się ciekawy thriller skierowany do młodzieży. A co otrzymujemy?

Według mnie w miarę ciekawą fabułę. Przez całą książkę próbujemy wraz z Cassem wytropić i poskromić Annę Korlov, tytułową Annę we krwi. Miałam nadzieję, że ta powieść będzie pełna tajemnic, może nawet straszna. Jednak jest to zwyczajna młodzieżówka, napisana prostym językiem, z płynącą spokojnie akcją. Przyznaję, momentami zaskakującą, ale przez większość czasu przewidywalną.

Podobał mi się sam w sobie pomysł na powieść- jeszcze nie miałam okazji czytać o duchach. Od początku wyczekiwałam pojawienia się Anny. Kiedy już się zjawiła, oczekiwałam ciarek przechodzących po plecach. Najpierw była mroczną istotą, rozrywającą ludzi na strzępy, przerażającą dla młodego Casa, ale z czasem czytelnik przyzwyczaja się do niej i jej przewidywalnych ruchów. Wydaje się zwykłą żywą osobą, niczym nie wyróżniającą się w tłumie. Szkoda, że autorka pozostawiła w niej tę ludzką część, a mianowicie uczucia. Powieść na pewno na tym ucierpiała. To takie stereotypowe. Wróg staje się sprzymierzeńcem, a potem nawet kimś więcej. TYPOWY PARANORMAL.

Plusem mogą być także bohaterowie, ogółem. Zostali wykreowani na całkiem realnych i można ich polubić. Szczególnie ich humor jest zauważalny, co działa na ich korzyść. Najciekawszą postacią wydaje mi się oczywiście Anna. Biedna przeklęta Anna Korlov, która morduje śmiertelników zapuszczających się do jej domu. A najnudniejszą i chyba niepotrzebną bohaterką jest Carmel. Nie rozumiem, po co została wplątana w całą intrygę.

„Mag obeah rzucił na mnie klątwę obeah? Na tej samej zasadzie, na jakiej smerfy smerfują?”

Na minus... na pewno objętość w stosunku do ceny jaką płacimy. Powinnam się już przyzwyczaić do tego, że cieniutka książeczka (ok 250-300 str) może kosztować 30, a nawet 35zł. Gdyby ta książka była tego warta tylko. Już od dość dawna nie kupuję takich, "Annę" miałam z wymiany, i cieszę się, bo zmarnowałabym tylko pieniądze.

Opisy. Oczekiwałam makabrycznych opisów śmierci ludzi, śmierci samej Anny, a były tylko puste słowa. Niby można było się miejscami lekko zlęknąć, np podczas spotkania Casa z trupami w piwnicy. Ludzie ginęli prawie cały czas, a na mnie nie robiło to żadnego wrażenia. Po prostu w pewnym momencie postać jest i sobie żyje, nagle umiera i tyle. Nikt się nie przejmuje, nikt nie rozpacza, więc czemu ja bym miała?

„Jesteś moim zbawieniem. Sposobem na pokutę. Dzięki tobie będę mogła odkupić wszystkie moje winy.”

Swoją drogą, nie podoba mi się, że wydawca kupuje prawa do pierwszej części jakiejś serii, a później ją zostawia. Czytelnicy nie mogą poznać dalszych losów bohaterów. Regularnie przeglądam ask portalu paranormalbooks.pl i chyba nie ma dnia, w którym ktoś by nie spytał o kontynuację "Anny" czy "Żelaznego dworu". Niestety, nie doczekamy się jej, choć sama chętnie poznałabym dalsze losy łowcy duchów i zjawy.

Podsumowując polecam tą książkę miłośnikom gatunku paranormal romance. Nie jest ona wymagającą lekturą, taką akurat na wakacje. Czyta się szybko, więc przynajmniej byłoby zajęcie na jeden dzień. Przeciętna książka z przeciętnymi bohaterami. Nie ma najgorzej, jest okej, ale mogłoby być znacznie lepiej.

Moja ocena: 6,5/10

niedziela, 21 lipca 2013

Z serii ciekawe zapowiedzi: J.Green "Szukając Alaski"





Autor: John Green
Tytuł: Szukając Alaski
Oryginalny tytuł: Looking for Alaska
Wydawnictwo: Bukowy Las
Data wydania: 25 wrzesień 2013













Porównywany z przełomowym Buszującym w zbożu J.D. Salingera literacki debiut Johna Greena to powieść o myślących i wrażliwych młodych ludziach. Zbuntowanych, szukających intensywnych wrażeń i odpowiedzi na najważniejsze pytania: o miłość, która wywraca świat do góry nogami, o przyjaźń, której doświadcza się na całe życie.

Niezapomniana opowieść o odkrywającym życie Milesie zakochanym w szalonej, zbuntowanej Alasce, dzięki której odnalazł Wielkie Być Może – czyli najintensywniejsze i najprawdziwsze doświadczenie rzeczywistości.


czwartek, 18 lipca 2013

Pierwsza stała współpraca :)




Dzisiaj dostałam pierwszą odpowiedź od wydawnictwa.

Napisałam do Egmontu i już po 15 minutach otrzymałam pozytywną odpowiedź :) Szykuje się więc moja pierwsza stała współpraca.

Cieszę się niesamowicie, bo Egmont wydaje bardzo dużo książek, które chciałabym przeczytać.Osoba, z którą się skontaktowałam była bardzo miła i pomocna. Wszystko pięknie i jasno wytłumaczyła. Pozostaje tylko czekać na powieści :)

Mam nadzieję, że reszta wydawców, z którymi próbowałam się skontaktować odpisze.

Pierwszy sukces! Egmoncie, nie zawiodę Cię :D



poniedziałek, 15 lipca 2013

„Zainfekował umysł i zagnieździł się na zawsze” - S. Meyer "Intruz"






Autor: Stephenie Meyer
Tytuł: Intruz
Oryginalny tytuł: The host
Data wydania: 19 marca 2013
Liczba stron: 560












Świat został opanowany przez niewidzialnego wroga. Najeźdźcy przejęli ludzkie ciała oraz umysły i wiodą w nich normalne życie. Jedną z ostatnich niezasiedlonych, wolnych istot ludzkich jest Melanie. Wpada jednak w ręce wroga, a w jej ciele zostaje umieszczona dusza o imieniu Wagabunda. Intruz bada myśli poprzedniej właścicielki ciała w poszukiwaniu śladów prowadzących do reszty rebeliantów... 

 Niby jest to książka przeznaczona dla dorosłego czytelnika, ale nie całkiem ... "Intruz" o wiele bardziej przypadł mi do gustu niż cała saga "Zmierzch" razem wzięta. 
Zaskoczyła mnie przede wszystkim tematyka, która wydała mi się niezwykle ciekawa i oryginalna. Jednak najbardziej zadziwiła mnie dojrzałość, z jaką została napisana ta książka. „Intruz” w niewymuszony sposób zmusza do refleksji i przemyśleń nad tym, co to naprawdę znaczy być człowiekiem. Czy samo ciało czyni z nas ludzi? Czy może jest to umiejętność odróżniania dobra od zła, niepoddawania się zwierzęcym instynktom drzemiącym w każdym ciele? Czy też tak jak w przypadku Wagabundy, która po latach poszukiwań znalazła swoje miejsce na świecie właśnie na Ziemi, świadomość bycia człowiekiem i docenienie tego? „Intruz” porusza także inne kwestie, takie jak nietolerancja, wyobcowanie, przemoc i nienawiść. Podczas lektury tej książki jest się nad czym zastanawiać. Nie należy ona do jednowymiarowych powieści, w których główną rolę odgrywa wątek miłosny.

„Nigdy nie wiesz, ile czasu ci zostało.”

Co nie znaczy, że takowego wątku w „Intruzie” nie ma. Tutaj Meyer zaskoczyła mnie kolejny raz. Tym razem sposobem, w jaki przedstawiła miłość jako uczucie będące w takim samym stopniu źródłem cierpienia, jak i szczęścia. Dylematy i przemyślenia Wagabundy nie są głupimi, dziecinnymi, pozbawionymi sensu refleksjami Belli nad urodą Edwarda. Bardzo łatwo było mi wczuć się w sytuację zarówno Wagabundy, jak i pozostałych bohaterów. Właśnie dlatego podczas lektury towarzyszyło mi wiele silnych emocji. Przeżywałam ją całą sobą. A pod koniec po prostu się popłakałam. Ale nie z frustracji, tak jak przy „Zmierzchu”, a z czystego wzruszenia. Historia Wagabundy niewiarygodnie mnie poruszyła i z tego powodu na pewno jeszcze kiedyś do niej powrócę.

„Przez wszystkie te tysiąclecia ludziom nie udało się rozgryźć zagadki, jaką jest miłość. Na ile jest sprawą ciała, a na ile umysłu? Ile w niej przypadku, a ile przeznaczenia? Dlaczego związki doskonałe się rozpadają, a te pozornie niemożliwe trwają w najlepsze? Ludzie nie znaleźli odpowiedzi na te pytania i ja też ich nie znam. Miłość po prostu jest, albo jej nie ma.”

Było tu dużo postaci, bohaterów, ale moim ulubionym zdecydowanie był Ian. Na początku nie byłam do niego przekonana, przeszkadzał mi tylko. Ale od momentu gdy poparł stronę naszej Wandy, zakochałam w nim się bez pamięci. Ian jest taki troskliwy, opiekuńczy, ale potrafi taż być zły - jak każda postać w tej książce. Ale właśnie takie postacie uwielbiam i za to liczy się plus dla Meyer.

Stephenie Meyer udał się nie lada wyczyn: opisała wojnę dwóch gatunków nie stanęła po niczyjej stronie. Książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Losy obu bohaterek wciągają, akcja nie jest nudna i toczy się wartko.

Książka sama w sobie jest poruszająca i pokazuje sens przyjaźni, człowieczeństwa i najważniejszych rzeczy w życiu. Miłości do drugiego człowieka, chęć pomocy innym. To wszystko jest zawarte w tych 555 stronach.


Wspomnę także o filmie na podstawie tej książki. Liczyłam na to, że ukaże walkę z najeźdźcami, walkę o przetrwanie i skomplikowane relacje między Jaredem a Mel oraz Wandą i Ianem. Oczywiście spotkał mnie ogromny zawód, bo zrobili z tej przecudnej książki typowe romansidło dla nastolatek. Kolejna nauczka, żeby nie chodzić do kina na ekranizacje. Gra aktorska (oprócz Saoirse Rosnan - Melanie) była całkiem dobra, choć nie powalała na kolana. Ale nie będę się teraz rozprawiać nad filmem, skoro notka ma być poświęcona książce. 


Moja ocena : 9/10

wtorek, 9 lipca 2013

"Jestem Niezgodna. I nie można mnie kontrolować" - V.Roth "Niezgodna"



Niezgodna - Veronica Roth


Autor: Veronica Roth
Tytuł: Niezgodna
Oryginalny tytuł: Divergent

Seria: Niezgodna
Data wydania: marzec 2012
Ilość stron: 352


Niezgodna

Niezgodna | Zbuntowana | Allegiant





Czy wyobrażacie sobie świat, w którym wasze zachowania i poglądy są normowane przez zasady grupy do której przynależycie? Taki właśnie antyutopijny świat możemy poznać z kart „Niezgodnej”.

W Chicago, podzielonym na pięć frakcji – Serdeczność, Altruizm, Nieustraszoność, Prawość i Erudycję, wybór dorastającego człowieka jest pozorny i podlega wzorcowi. Z pięciu ścieżek szesnastoletni mieszkaniec miasta może wkroczyć na jedną, by podporządkować resztę swojego życia zasadom frakcji, która staje się jego domem. To ograniczenie wolności i wtłoczenie całego społeczeństwa w pozornie nieomylny system ma zapobiec konfliktom, które doprowadziły świat do ruiny.

Beatrice Prior jest wychowanką Altruistów i do szesnastego roku życia musi wyrzekać się przyjemności i własnych poglądów. Pod okiem nieustępliwych rodziców dopasowuje się mimowolnie do wzorca frakcji, czekając na dzień, kiedy to ona będzie mogła dokonać wyboru. Podczas testów mających określić przynależność, Beatrice dowiaduje się czegoś, czego nie rozumie – jest Niezgodna, nie pasuje do ustalonych wytycznych kwalifikujących jej osobowość. Gdy nadchodzi czas wyboru, zdezorientowana dziewczyna upuszcza kilka kropel krwi na rozpalone węgle – znak Nieustraszonych. Ta decyzja odcina ją od rodziny i zawodzi jej ukochanego ojca, zdeklarowanego Altruistę. Przychodzi czas na morderczy nowicjat, naukę rywalizacji i pierwsze samodzielne kroki.  Od chwili wyboru dziewczyna przybiera imię Tris, by poczuć się nowo narodzona jako młoda kobieta walcząca z własną niezgodnością – niedopasowaniem do znanego sobie świata.

"Nie jestem z Altruizmu. Nie jestem z Nieustraszonych. Jestem Niezgodna. I nie można mnie kontrolować."

Pomysł z frakcjami, według mnie rewelacyjny! Świetna, przerażająca wizja przyszłości. Widać jak bardzo te frakcje popadają w skrajności, jak nieprzemyślane są podstawy tego systemu. Nie rozumiem decyzji Tris, nie rozumiem wyboru nieustraszoności. Przed czym oni właściwie chronili miasto?

Podobało mi się to, że każdy mógł wybrać. Ale pomyślcie. A gdyby każde z nas musiało tak żyć? Przechodzić testy, brać udział w krwawej ceremonii, wybierać frakcję w wieku 16 lat, i w niej być do końca swoich dni? Jakoś mi się to nie podoba. Gdybym miała wybierać, chyba wybrałabym Nieustraszoność  lub Serdeczność. Nieustraszoność, bo chciałabym pokonać swój własny strach. Już się nie bać.. Hm, wolę o tym nie myśleć. Teraz świat jest w miarę "normalny", nie muszę wybierać.

Oczywiście polecam. Okładka jest cudna. Na pewno przedstawia godło Nieustraszonych. Na początku myślałam, że pomysł jest dosłownie zerżnięty. No bo przyjrzyjcie się dokładnie... W sumie to nie jest aż tak źle, jest na swój sposób oryginalna. Nie było momentów, w których chciałam odłożyć książkę. Kiedy przeczytałam opisy na okładce, myślałam, że będzie to kiepska kopia "Igrzysk śmierci". Już na samym początku, tak samo jak w "Igrzyskach śmierci" państwo jest podzielone na dystrykty, tyle że, w "Niezgodnej” są frakcje, ale na tym podobieństwa się kończą. Duże zaskoczenie, książka jest tak ciekawa, że przeczytałam ją w dwa dni.
Nie porównujcie tego do Igrzysk.

„[...] Ci, którzy chcą władzy i ją osiągają, żyją w ciągłym strachu, że ją stracą.”



Moja ocena: 7.5/10


środa, 3 lipca 2013

High Five! Ulubione filmy





HIGH FIVE! to nowa akcja, w związku z którą na blogu pojawiać się będą rankingi ulubionych, najlepszych, najbardziej interesujących, bądź najgorszych książek, filmów, gier, postaci, itp...

Dzięki temu zarówno czytelnicy mogą poznać bliżej blogerów, jak i blogerzy czytelników, jeśli ci będą chętni na podzielenie się swoimi przemyśleniami i opiniami.




Tym razem przyszła pora na ulubione filmy. Strasznie trudno wybierać te najlepsze, bo widziałam naprawdę wiele dobrych filmów, ale też wiele po prostu kiczowatych. Postaram się dla Was sporządzić taką listę tych najlepszych. Przy filmach nie lubię się rozpisywać, dlaczego akurat ten itp, więc podam tylko Wam tylko tytuły. Każdy z nich zapadł mi głęboko w pamięć i wracałam (i wrócę!) do niego nie raz ;)




Wyspa Tajemnic











Zielona Mila












Leon Zawodowiec











Siedem lat w Tybecie












Ocean's Eleven