poniedziałek, 22 lipca 2013

"Gdzieś tam czai się zjawa..." - K.Blake "Anna we krwi"








Autor: Kendare Blake
Tytuł: Anna we krwi
Tytuł oryginalny: Anna dressed in blood
Seria: Anna tom 1
Data wydania: 12 kwietnia 2012
Liczba stron: 320


Anna we krwi

Anna we krwi | Girl of nightmares







Cas Lowood odziedziczył po ojcu niezwykły zawód: zabija umarłych.

Ojciec chłopaka został w makabryczny sposób zamordowany przez ducha, którego sam miał uśmiercić. Teraz, uzbrojony w sztylet athame, Cas podróżuje po całym kraju ze swoją matką-czarownicą i potrafiącym wyczuć obecność zjaw kotem. Razem śledzą wątki lokalnych legend, próbując wyplenić co bardziej niebezpieczne upiory ze świata.

Gdy przybywają do kolejnego miasta w poszukiwaniu ducha nazywanego przez mieszkańców Anną we Krwi, Cas nie spodziewa się niczego odbiegającego od normy: chce zjawę wyśledzić, zdybać, zabić. Zamiast tego spotyka obłożoną klątwą dziewczynę, istotę z jaką nigdy przedtem się jeszcze nie mierzył.

,,-Co cię tak bawi?
(...)
-Życie, po prostu - odpowiadam. - I śmierć.''

Brzmi ciekawie, prawda? Mamy łowcę duchów z kolejnym zleceniem i mrożącą krew w żyłach zjawę. Zapowiada się ciekawy thriller skierowany do młodzieży. A co otrzymujemy?

Według mnie w miarę ciekawą fabułę. Przez całą książkę próbujemy wraz z Cassem wytropić i poskromić Annę Korlov, tytułową Annę we krwi. Miałam nadzieję, że ta powieść będzie pełna tajemnic, może nawet straszna. Jednak jest to zwyczajna młodzieżówka, napisana prostym językiem, z płynącą spokojnie akcją. Przyznaję, momentami zaskakującą, ale przez większość czasu przewidywalną.

Podobał mi się sam w sobie pomysł na powieść- jeszcze nie miałam okazji czytać o duchach. Od początku wyczekiwałam pojawienia się Anny. Kiedy już się zjawiła, oczekiwałam ciarek przechodzących po plecach. Najpierw była mroczną istotą, rozrywającą ludzi na strzępy, przerażającą dla młodego Casa, ale z czasem czytelnik przyzwyczaja się do niej i jej przewidywalnych ruchów. Wydaje się zwykłą żywą osobą, niczym nie wyróżniającą się w tłumie. Szkoda, że autorka pozostawiła w niej tę ludzką część, a mianowicie uczucia. Powieść na pewno na tym ucierpiała. To takie stereotypowe. Wróg staje się sprzymierzeńcem, a potem nawet kimś więcej. TYPOWY PARANORMAL.

Plusem mogą być także bohaterowie, ogółem. Zostali wykreowani na całkiem realnych i można ich polubić. Szczególnie ich humor jest zauważalny, co działa na ich korzyść. Najciekawszą postacią wydaje mi się oczywiście Anna. Biedna przeklęta Anna Korlov, która morduje śmiertelników zapuszczających się do jej domu. A najnudniejszą i chyba niepotrzebną bohaterką jest Carmel. Nie rozumiem, po co została wplątana w całą intrygę.

„Mag obeah rzucił na mnie klątwę obeah? Na tej samej zasadzie, na jakiej smerfy smerfują?”

Na minus... na pewno objętość w stosunku do ceny jaką płacimy. Powinnam się już przyzwyczaić do tego, że cieniutka książeczka (ok 250-300 str) może kosztować 30, a nawet 35zł. Gdyby ta książka była tego warta tylko. Już od dość dawna nie kupuję takich, "Annę" miałam z wymiany, i cieszę się, bo zmarnowałabym tylko pieniądze.

Opisy. Oczekiwałam makabrycznych opisów śmierci ludzi, śmierci samej Anny, a były tylko puste słowa. Niby można było się miejscami lekko zlęknąć, np podczas spotkania Casa z trupami w piwnicy. Ludzie ginęli prawie cały czas, a na mnie nie robiło to żadnego wrażenia. Po prostu w pewnym momencie postać jest i sobie żyje, nagle umiera i tyle. Nikt się nie przejmuje, nikt nie rozpacza, więc czemu ja bym miała?

„Jesteś moim zbawieniem. Sposobem na pokutę. Dzięki tobie będę mogła odkupić wszystkie moje winy.”

Swoją drogą, nie podoba mi się, że wydawca kupuje prawa do pierwszej części jakiejś serii, a później ją zostawia. Czytelnicy nie mogą poznać dalszych losów bohaterów. Regularnie przeglądam ask portalu paranormalbooks.pl i chyba nie ma dnia, w którym ktoś by nie spytał o kontynuację "Anny" czy "Żelaznego dworu". Niestety, nie doczekamy się jej, choć sama chętnie poznałabym dalsze losy łowcy duchów i zjawy.

Podsumowując polecam tą książkę miłośnikom gatunku paranormal romance. Nie jest ona wymagającą lekturą, taką akurat na wakacje. Czyta się szybko, więc przynajmniej byłoby zajęcie na jeden dzień. Przeciętna książka z przeciętnymi bohaterami. Nie ma najgorzej, jest okej, ale mogłoby być znacznie lepiej.

Moja ocena: 6,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz