środa, 31 lipca 2013

Z serii ciekawe zapowiedzi: Licia Troisi "Miecze buntowników"






Autor: Licia Troisi
Tytuł: Miecze buntowników
Oryginalny tytuł: Le spade dei ribelli

Seria: Królestwa Nashiry
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Data wydania: wrzesień 2013











Kontynuacja przygód Talithy, córki hrabiego Królestwa Lata, i losów Nashiry – mitycznego świata, któremu – według przepowiedni – grozi zagłada.

We wszystkich czterech królestwach Nashiry wybuchają bunty niewolników, których nie jest w stanie stłumić wojsko dowodzone przez ojca Talithy, okrutnego hrabiego Megassę. W tym czasie Talitha wraz z Saiphem, swoim niewolnikiem i zarazem przyjacielem, odnajduje mężczyznę o imieniu Verba, który wie, jak uchronić Nashirę przed zagładą. Ale Verba jest obojętny na los Nashiry i ucieka w kierunku nieznanych ziem, podczas gdy Talitha i Saiph walczą u boku buntowników w wojnie, która z dnia na dzień staje się coraz bardziej krwawa. Wkrótce Talitha będzie musiała dokonać niezwykle trudnego wyboru: szukać Verby czy walczyć u boku rebeliantów, stając w szranki ze swoją rasą i przeszłością.



niedziela, 28 lipca 2013

„W grze o tron zwycięża się albo umiera. Nie ma ziemi niczyjej.” - George R. R. Martin "Gra o Tron"



Gra o tron - George R. R. Martin

Autor: George R. R. Martin
Tytuł: Gra o Tron
Oryginalny tytuł: Game of thrones
Seria: Pieśń lodu i ognia
Data wydania: 12 kwietnia 2011
Liczba stron: 844


Pieśń Lodu i Ognia

Gra o Tron | Starcie Królów | Nawałnica mieczy: Stal i śnieg | Nawałnica Mieczy: Krew i złoto | Uczta dla wron: Cienie śmierci | Uczta dla wron: Sieć spisków | Taniec ze smokami: część 1 | Taniec ze smokami: część 2 | Winds of Winter





W Zachodnich Krainach o ośmiu tysiącach lat zapisanej historii widmo wojen i katastrofy nieustannie
wisi nad ludźmi. Zbliża się zima, lodowate wichry wieją z północy, gdzie schroniły się wyparte przez ludzi pradawne rasy i starzy bogowie.
Zbuntowani władcy na szczęście pokonali szalonego Smoczego Króla, Aerysa Targaryena, zasiadającego na Żelaznym Tronie Zachodnich Krain, lecz obalony władca pozostawił po sobie potomstwo, równie szalone jak on sam.

Tron objął Robert - najznamienitszy z buntowników. Minęły już lata pokoju i oto możnowładcy zaczynają grę o tron...


Wszyscy się tak zachwycali serialem oraz książkami, że postanowiłam, iż nie mogę pozostać w tyle i trzeba jak najprędzej nadrobić te straszliwe zaległości! Kiedy pojechałam z tatą do empika, udało mi się go ubłagać (mogłabym sama kupić, tyle że te pozycje są strasznie drogie i przekraczają mój budżet) i zabrałam ją na wczasy. Liczyłam na mile spędzony czas, szybkie uporanie się.

Pomyliłam się. Szybkie przeczytanie? Nie ma szans, kiedy tylko trafiłam do Westeros, robiłam wszystko, żeby jak najdłużej w nim pozostać. Nie mogłam wysiedzieć bez "Gry", cały czas musiałam mieć ją w rękach i czekać na dalszy rozwój wydarzeń. Nocami śniły mi się nawet niektóre z postaci... To już jest chore, ale nie umiałam przestać myśleć o niej ;) Nie była to lekka lektura, ale też nie ciężka. Cały czas myślami wracałam do Winterfell, Królewskiej Przystani i Vaes Dothrak. Kiedy skończyłam, nie mogłam się doczekać powrotu do domu, żeby wypożyczyć skądś drugą część.

Czym się tak zachwycam?


Zacznę od postaci, bo to chyba one są warte największej uwagi. W "Grze" nie ma jednego głównego bohatera. W tej części poznajemy historię głównie z punktu widzenia rodu Starków z Winterfell. Narracja jest trzecioosobowa, jednak pan Martin zręcznie "przeskakuje" od 40-letniego mężczyzny, który musi ściąć głowę zdrajcy po 10-letnią zakochaną dziewczynkę. Na samym początku, gubiłam się wśród tylu imion i noszących je ludzi. Nie potrafiłam ich jeszcze odróżniać. Na szczęście po jakichś 30 stronach wszystko było już jasne. Ogólnie bohaterowie są strasznie realistyczni, za co chylę głowę przed autorem. Opisuje ich przeżycia i myśli idealnie. Każda postać ma własny, niepowtarzalny charakter, przeżywa wzloty i popełnia błędy, za które ponosi odpowiedzialność. Osobiście wyczekiwałam rozdziałów opowiadanych przez Jona Snow, Robba Starka, Daenerys Targaryen i Tyriona Lannistera. Tego ostatniego pokochałam za jego cięty język i humor, każdy fan chyba wie, o co mi chodzi ;) Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie polubiłam jakichś złych bohaterów. Tak więc otwarcie przyznaję (jestem obecnie po trzecim tomie, żeby mi nie zarzucono, że nie znam tak naprawdę tych bohaterów; cały czas ich poznaję i nie współczuję żadnemu z nich ani im nie kibicuję): lubię Joffreya i Viserysa.

Występuje tu naprawdę ogromna ilość postaci. Niektórych wprost nie da się nie polubić, a innych się nie znosi, bo sam autor tego chciał. Świetnie potrafi manipulować uczuciami czytelnika i wpędzać ich w rozpacz śmiercią ulubieńca. Jak sam kiedyś stwierdził, chce, żeby jego czytelnicy obawiali się o życie swoich faworytów. Dla niego nie bohaterowie są najważniejsi, a fabuła. Jedni umierają, inni zostają, a gra o tron toczy się dalej.

„Umysł zaś potrzebuje książek, podobnie jak miecz potrzebuje kamienia do ostrzenia, jeśli ma oczywiście zachować ostrość."

Świat przedstawiony w powieści przypomina nieco średniowieczną Europę, jednak jeśli spojrzy się na mapę Westeros wszystko jest już jasne. Autor po prostu wykreował magiczną krainę na podstawię mapy Europy, Azji i Ameryki. Poszczególne symbole odpowiadają terenom, którymi władały dane rody (np biały wilkor to Starkowie, czerwony lew tuż pod nim to ród Lannisterów).

Pragnę pogratulować panu Martinowi stworzenia tak wspaniałego świata, tak realnego. Kiedy przebywałam wraz z Robbem i resztą bohaterów w Winterfell, aż czułam zapachy soczystych pieczeni, słyszałam ogień trzaskający w kominku, dzieci bawiące się na placu i ćwiczące walkę na miecze, spacerowałam po komnatach zamku. Jak to mówią, diabeł tkwi w szczegółach. To było wprost niesamowite. Zapragnęłam tam zamieszkać i być jedną ze Starków. Po raz pierwszy w życiu coś takiego mi się przydarzyło.

„Jak to się dzieje, że gdy tylko ktoś zbuduje mur, ktoś inny zaraz chce wiedzieć, co jest po jego drugiej stronie?”

Fabuła sama w sobie nie powala na początku na kolana. Tak jak w opisie, zaczyna się gra o tron. Wszystko rozgrywa się z początku powoli i spokojnie. Autor prezentuje nam Siedem Królestw, paru bohaterów i dopiero potem wydarzenia przybierają właściwy tor. Jak już wspomniałam, fabuła nie jest jakaś szczególna, początkowo wręcz nudzi i odstrasza. Przyznaję z bólem serca, miałam ochotę odłożyć i rozpaczać nad utraconymi 60 złotymi. Jednak potem, dzięki postaciom, które wplątują się wzajemnie w najróżniejsze intrygi, nieprzewidywalnym wydarzeniom i ujawnianiu pewnych rzeczy, robi się ciekawie.



Wszystko wygląda jakby toczyło się prawdziwe życie. Tu ktoś ginie, tu ucieka, tu traci rękę, tu idzie do burdelu, je ucztę, wyrusza na wojnę. Kiedyś nawet próbowałam czytać parę książek z akcją w średniowieczu, ale nie potrafiłam się do tego przekonać i zawsze odkładałam (a nie były to byle jakie książki, "Katedra w Barcelonie", "Filary ziemi", nie umiałam się tam odnaleźć), nigdy nie lubiłam średniowiecza.



"Pieśń Lodu i Ognia" jest brutalną sagą, o czym zdążyłam się już przekonać. Jednak w pierwszym tomie nie mamy z tym okrucieństwem aż tak bardzo do czynienia, teraz główną rolę odgrywają podszepty i knowania. Moim zdaniem, autor postąpił bardzo dobrze, bo kogóż nie odrzuciłaby od razu powieść, gdzie już na samym początku pełno jest krwi, morderstw, gwałtów i innych okropieństw. Martin przyzwyczaja nas do tego powoli.

„Strach tnie głębiej niż miecze.”

Przy tej książce, warto wspomnieć także o kręconym na jej podstawie serialu. Został on okrzyknięty (nie bez powodu!) najlepszym serialem wszech czasów. Pierwszy sezon (każdy sezon to jeden tom) jest wiernym przedstawieniem "Gry o tron". Zarówno aktorzy jak i sceneria są idealnie dobrane. Większość wygląda prawie tak samo jak ich sobie wyobrażałam. W końcu wszystko musi być idealnie dopracowane, skoro autor osobiście czuwa. Zaczynam właśnie trzeci sezon i mogę śmiało powiedzieć: nie widziałam lepszego serialu. Choć w drugim sezonie powieść i serial już się różnią, niektóre wątki zostały pominięte, nadal z przyjemnością można obserwować zmagania bohaterów. Dla kogoś, kto nie czytał i nie ma ochoty, polecam zapoznanie się z nim. Śmiało może zaczynać, odnajdzie się bez najmniejszego problemu.

Nie podoba mi się porównywanie tej serii z "Władcą Pierścieni" Tolkiena. Nie potrzebne jest umieszczanie na okładce takich napisów. Powieść sama się broni, nie potrzebuje reklamy. Nie umniejszając tu zasług Tolkiena, Martin zasługuje na pokłony. Stworzył niesamowity świat, genialnych bohaterów i nietuzinkową fabułę. A do tego, nie pisze takim językiem jak autor "Władcy Pierścieni". Jego język jest o wiele bardziej przystępny i łatwy w odbiorze, co sprawia, że powieść czyta się jeszcze lepiej. Tak więc, czekam teraz już na zabranie się za kolejny tom i pamiętajcie: Winter is coming!

Moja ocena: 10/10

środa, 24 lipca 2013

Z serii ciekawe zapowiedzi: Alan Averill "Piękny kraj"



Piękny kraj - Alan Averill


Autor: Alan Averill
Tytuł: Piękny kraj
Oryginalny tytuł: The beautiful land
Wydawnictwo: Akurat
D
ata wydania: 28 sierpnia 2013











Chłopak spotyka dziewczynę. Chłopak traci dziewczynę. Chłopak kradnie wehikuł czasu i próbuje uratować dziewczynę przed zbliżającą się zagładą. … Wiecie, jak to jest.

Takahiro O’Leara to japońsko-amerykański prezenter telewizyjny, który po nieudanej próbie samobójczej znika z ekranu. Samira Moheb to irańsko-amerykańska tłumaczka wojskowa cierpiąca na zespół stresu pourazowego po wojnie w Iraku. Pokochali się od pierwszego wejrzenia, a ponieważ nie mieli odwagi tego sobie wyznać, ich drogi szybko się rozeszły. Dzięki tajemniczemu wynalazkowi ukrytemu głęboko w australijskim buszu mają szansę przeżyć życie od nowa.

Oczywiście, nie będzie to proste. Miłość nigdy nie jest prosta. Najpierw muszą wyrwać się ze szponów potężnej i tajemniczej korporacji. Następnie muszą zlikwidować obłąkanego naukowca, który próbuje uwolnić przerażające stwory. Wreszcie muszą zrobić coś z wynalazkiem, który może zniszczyć czas. Wspólnie mają szansę ocalić świat.


Umiejętnie skomponowana mieszanka akcji, humoru i niezwykłych, pełnokrwistych postaci, składa się na całość o niepowtarzalnym stylu. To pędząca przez kosmos historia miłości z podróżami w czasie w tle. Science fiction dla ludzi, którzy nie czytują science fiction, za to cenią doskonałą literaturę, a przede wszystkim ponadczasowa opowieść o naturze wspomnień, cierpieniu, miłości, walce i odkupieniu.


wtorek, 23 lipca 2013

Z serii ciekawe zapowiedzi: Rick Yancey "Piąta fala"






Autor: Rick Yancey
Tytuł: Piąta fala
Oryginalny tytuł: 5th wave

Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 14 sierpień 2013













Ziemia została zaatakowana przez Obcych, którzy z orbity okołoziemskiej w trzech falach ataku wymordowali większość ludzkiej populacji. Ponadto przed około czterdziestu laty zagnieździli w tysiącach ludzkich płodów obcą inteligencję, która po przebudzeniu przejmuje kontrolę nad ciałem nosiciela. Niedobitki ludzkości zaszczute przez przeczesujące teren drony i podejrzewające się nawzajem o skrywanie wewnątrz obcej inteligencji mordują się nawzajem.

Czy ludzkość jest w stanie stawić czoła inwazji obcej cywilizacji, tysiąckrotnie bardziej zaawansowanej niż nasza?

Nie.

Wystarczyły cztery fale kosmicznej inwazji, by z siedmiu miliardów ludzi ocalała zaledwie garstka. Rozrzuceni w różnych miejscach okupowanej planety walczą o przetrwanie. Od wymarłych miasteczek, przez płonące metropolie, po obozy dla uchodźców i tajne bazy wojskowe – każdy z bohaterów powieści Yanceya próbuje przetrwać i zrozumieć, co się stało i kim są kosmici, którzy postanowili wymordować całą ludzkość.


poniedziałek, 22 lipca 2013

"Gdzieś tam czai się zjawa..." - K.Blake "Anna we krwi"








Autor: Kendare Blake
Tytuł: Anna we krwi
Tytuł oryginalny: Anna dressed in blood
Seria: Anna tom 1
Data wydania: 12 kwietnia 2012
Liczba stron: 320


Anna we krwi

Anna we krwi | Girl of nightmares







Cas Lowood odziedziczył po ojcu niezwykły zawód: zabija umarłych.

Ojciec chłopaka został w makabryczny sposób zamordowany przez ducha, którego sam miał uśmiercić. Teraz, uzbrojony w sztylet athame, Cas podróżuje po całym kraju ze swoją matką-czarownicą i potrafiącym wyczuć obecność zjaw kotem. Razem śledzą wątki lokalnych legend, próbując wyplenić co bardziej niebezpieczne upiory ze świata.

Gdy przybywają do kolejnego miasta w poszukiwaniu ducha nazywanego przez mieszkańców Anną we Krwi, Cas nie spodziewa się niczego odbiegającego od normy: chce zjawę wyśledzić, zdybać, zabić. Zamiast tego spotyka obłożoną klątwą dziewczynę, istotę z jaką nigdy przedtem się jeszcze nie mierzył.

,,-Co cię tak bawi?
(...)
-Życie, po prostu - odpowiadam. - I śmierć.''

Brzmi ciekawie, prawda? Mamy łowcę duchów z kolejnym zleceniem i mrożącą krew w żyłach zjawę. Zapowiada się ciekawy thriller skierowany do młodzieży. A co otrzymujemy?

Według mnie w miarę ciekawą fabułę. Przez całą książkę próbujemy wraz z Cassem wytropić i poskromić Annę Korlov, tytułową Annę we krwi. Miałam nadzieję, że ta powieść będzie pełna tajemnic, może nawet straszna. Jednak jest to zwyczajna młodzieżówka, napisana prostym językiem, z płynącą spokojnie akcją. Przyznaję, momentami zaskakującą, ale przez większość czasu przewidywalną.

Podobał mi się sam w sobie pomysł na powieść- jeszcze nie miałam okazji czytać o duchach. Od początku wyczekiwałam pojawienia się Anny. Kiedy już się zjawiła, oczekiwałam ciarek przechodzących po plecach. Najpierw była mroczną istotą, rozrywającą ludzi na strzępy, przerażającą dla młodego Casa, ale z czasem czytelnik przyzwyczaja się do niej i jej przewidywalnych ruchów. Wydaje się zwykłą żywą osobą, niczym nie wyróżniającą się w tłumie. Szkoda, że autorka pozostawiła w niej tę ludzką część, a mianowicie uczucia. Powieść na pewno na tym ucierpiała. To takie stereotypowe. Wróg staje się sprzymierzeńcem, a potem nawet kimś więcej. TYPOWY PARANORMAL.

Plusem mogą być także bohaterowie, ogółem. Zostali wykreowani na całkiem realnych i można ich polubić. Szczególnie ich humor jest zauważalny, co działa na ich korzyść. Najciekawszą postacią wydaje mi się oczywiście Anna. Biedna przeklęta Anna Korlov, która morduje śmiertelników zapuszczających się do jej domu. A najnudniejszą i chyba niepotrzebną bohaterką jest Carmel. Nie rozumiem, po co została wplątana w całą intrygę.

„Mag obeah rzucił na mnie klątwę obeah? Na tej samej zasadzie, na jakiej smerfy smerfują?”

Na minus... na pewno objętość w stosunku do ceny jaką płacimy. Powinnam się już przyzwyczaić do tego, że cieniutka książeczka (ok 250-300 str) może kosztować 30, a nawet 35zł. Gdyby ta książka była tego warta tylko. Już od dość dawna nie kupuję takich, "Annę" miałam z wymiany, i cieszę się, bo zmarnowałabym tylko pieniądze.

Opisy. Oczekiwałam makabrycznych opisów śmierci ludzi, śmierci samej Anny, a były tylko puste słowa. Niby można było się miejscami lekko zlęknąć, np podczas spotkania Casa z trupami w piwnicy. Ludzie ginęli prawie cały czas, a na mnie nie robiło to żadnego wrażenia. Po prostu w pewnym momencie postać jest i sobie żyje, nagle umiera i tyle. Nikt się nie przejmuje, nikt nie rozpacza, więc czemu ja bym miała?

„Jesteś moim zbawieniem. Sposobem na pokutę. Dzięki tobie będę mogła odkupić wszystkie moje winy.”

Swoją drogą, nie podoba mi się, że wydawca kupuje prawa do pierwszej części jakiejś serii, a później ją zostawia. Czytelnicy nie mogą poznać dalszych losów bohaterów. Regularnie przeglądam ask portalu paranormalbooks.pl i chyba nie ma dnia, w którym ktoś by nie spytał o kontynuację "Anny" czy "Żelaznego dworu". Niestety, nie doczekamy się jej, choć sama chętnie poznałabym dalsze losy łowcy duchów i zjawy.

Podsumowując polecam tą książkę miłośnikom gatunku paranormal romance. Nie jest ona wymagającą lekturą, taką akurat na wakacje. Czyta się szybko, więc przynajmniej byłoby zajęcie na jeden dzień. Przeciętna książka z przeciętnymi bohaterami. Nie ma najgorzej, jest okej, ale mogłoby być znacznie lepiej.

Moja ocena: 6,5/10

niedziela, 21 lipca 2013

Z serii ciekawe zapowiedzi: J.Green "Szukając Alaski"





Autor: John Green
Tytuł: Szukając Alaski
Oryginalny tytuł: Looking for Alaska
Wydawnictwo: Bukowy Las
Data wydania: 25 wrzesień 2013













Porównywany z przełomowym Buszującym w zbożu J.D. Salingera literacki debiut Johna Greena to powieść o myślących i wrażliwych młodych ludziach. Zbuntowanych, szukających intensywnych wrażeń i odpowiedzi na najważniejsze pytania: o miłość, która wywraca świat do góry nogami, o przyjaźń, której doświadcza się na całe życie.

Niezapomniana opowieść o odkrywającym życie Milesie zakochanym w szalonej, zbuntowanej Alasce, dzięki której odnalazł Wielkie Być Może – czyli najintensywniejsze i najprawdziwsze doświadczenie rzeczywistości.


czwartek, 18 lipca 2013

Pierwsza stała współpraca :)




Dzisiaj dostałam pierwszą odpowiedź od wydawnictwa.

Napisałam do Egmontu i już po 15 minutach otrzymałam pozytywną odpowiedź :) Szykuje się więc moja pierwsza stała współpraca.

Cieszę się niesamowicie, bo Egmont wydaje bardzo dużo książek, które chciałabym przeczytać.Osoba, z którą się skontaktowałam była bardzo miła i pomocna. Wszystko pięknie i jasno wytłumaczyła. Pozostaje tylko czekać na powieści :)

Mam nadzieję, że reszta wydawców, z którymi próbowałam się skontaktować odpisze.

Pierwszy sukces! Egmoncie, nie zawiodę Cię :D



poniedziałek, 15 lipca 2013

„Zainfekował umysł i zagnieździł się na zawsze” - S. Meyer "Intruz"






Autor: Stephenie Meyer
Tytuł: Intruz
Oryginalny tytuł: The host
Data wydania: 19 marca 2013
Liczba stron: 560












Świat został opanowany przez niewidzialnego wroga. Najeźdźcy przejęli ludzkie ciała oraz umysły i wiodą w nich normalne życie. Jedną z ostatnich niezasiedlonych, wolnych istot ludzkich jest Melanie. Wpada jednak w ręce wroga, a w jej ciele zostaje umieszczona dusza o imieniu Wagabunda. Intruz bada myśli poprzedniej właścicielki ciała w poszukiwaniu śladów prowadzących do reszty rebeliantów... 

 Niby jest to książka przeznaczona dla dorosłego czytelnika, ale nie całkiem ... "Intruz" o wiele bardziej przypadł mi do gustu niż cała saga "Zmierzch" razem wzięta. 
Zaskoczyła mnie przede wszystkim tematyka, która wydała mi się niezwykle ciekawa i oryginalna. Jednak najbardziej zadziwiła mnie dojrzałość, z jaką została napisana ta książka. „Intruz” w niewymuszony sposób zmusza do refleksji i przemyśleń nad tym, co to naprawdę znaczy być człowiekiem. Czy samo ciało czyni z nas ludzi? Czy może jest to umiejętność odróżniania dobra od zła, niepoddawania się zwierzęcym instynktom drzemiącym w każdym ciele? Czy też tak jak w przypadku Wagabundy, która po latach poszukiwań znalazła swoje miejsce na świecie właśnie na Ziemi, świadomość bycia człowiekiem i docenienie tego? „Intruz” porusza także inne kwestie, takie jak nietolerancja, wyobcowanie, przemoc i nienawiść. Podczas lektury tej książki jest się nad czym zastanawiać. Nie należy ona do jednowymiarowych powieści, w których główną rolę odgrywa wątek miłosny.

„Nigdy nie wiesz, ile czasu ci zostało.”

Co nie znaczy, że takowego wątku w „Intruzie” nie ma. Tutaj Meyer zaskoczyła mnie kolejny raz. Tym razem sposobem, w jaki przedstawiła miłość jako uczucie będące w takim samym stopniu źródłem cierpienia, jak i szczęścia. Dylematy i przemyślenia Wagabundy nie są głupimi, dziecinnymi, pozbawionymi sensu refleksjami Belli nad urodą Edwarda. Bardzo łatwo było mi wczuć się w sytuację zarówno Wagabundy, jak i pozostałych bohaterów. Właśnie dlatego podczas lektury towarzyszyło mi wiele silnych emocji. Przeżywałam ją całą sobą. A pod koniec po prostu się popłakałam. Ale nie z frustracji, tak jak przy „Zmierzchu”, a z czystego wzruszenia. Historia Wagabundy niewiarygodnie mnie poruszyła i z tego powodu na pewno jeszcze kiedyś do niej powrócę.

„Przez wszystkie te tysiąclecia ludziom nie udało się rozgryźć zagadki, jaką jest miłość. Na ile jest sprawą ciała, a na ile umysłu? Ile w niej przypadku, a ile przeznaczenia? Dlaczego związki doskonałe się rozpadają, a te pozornie niemożliwe trwają w najlepsze? Ludzie nie znaleźli odpowiedzi na te pytania i ja też ich nie znam. Miłość po prostu jest, albo jej nie ma.”

Było tu dużo postaci, bohaterów, ale moim ulubionym zdecydowanie był Ian. Na początku nie byłam do niego przekonana, przeszkadzał mi tylko. Ale od momentu gdy poparł stronę naszej Wandy, zakochałam w nim się bez pamięci. Ian jest taki troskliwy, opiekuńczy, ale potrafi taż być zły - jak każda postać w tej książce. Ale właśnie takie postacie uwielbiam i za to liczy się plus dla Meyer.

Stephenie Meyer udał się nie lada wyczyn: opisała wojnę dwóch gatunków nie stanęła po niczyjej stronie. Książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Losy obu bohaterek wciągają, akcja nie jest nudna i toczy się wartko.

Książka sama w sobie jest poruszająca i pokazuje sens przyjaźni, człowieczeństwa i najważniejszych rzeczy w życiu. Miłości do drugiego człowieka, chęć pomocy innym. To wszystko jest zawarte w tych 555 stronach.


Wspomnę także o filmie na podstawie tej książki. Liczyłam na to, że ukaże walkę z najeźdźcami, walkę o przetrwanie i skomplikowane relacje między Jaredem a Mel oraz Wandą i Ianem. Oczywiście spotkał mnie ogromny zawód, bo zrobili z tej przecudnej książki typowe romansidło dla nastolatek. Kolejna nauczka, żeby nie chodzić do kina na ekranizacje. Gra aktorska (oprócz Saoirse Rosnan - Melanie) była całkiem dobra, choć nie powalała na kolana. Ale nie będę się teraz rozprawiać nad filmem, skoro notka ma być poświęcona książce. 


Moja ocena : 9/10

wtorek, 9 lipca 2013

"Jestem Niezgodna. I nie można mnie kontrolować" - V.Roth "Niezgodna"



Niezgodna - Veronica Roth


Autor: Veronica Roth
Tytuł: Niezgodna
Oryginalny tytuł: Divergent

Seria: Niezgodna
Data wydania: marzec 2012
Ilość stron: 352


Niezgodna

Niezgodna | Zbuntowana | Allegiant





Czy wyobrażacie sobie świat, w którym wasze zachowania i poglądy są normowane przez zasady grupy do której przynależycie? Taki właśnie antyutopijny świat możemy poznać z kart „Niezgodnej”.

W Chicago, podzielonym na pięć frakcji – Serdeczność, Altruizm, Nieustraszoność, Prawość i Erudycję, wybór dorastającego człowieka jest pozorny i podlega wzorcowi. Z pięciu ścieżek szesnastoletni mieszkaniec miasta może wkroczyć na jedną, by podporządkować resztę swojego życia zasadom frakcji, która staje się jego domem. To ograniczenie wolności i wtłoczenie całego społeczeństwa w pozornie nieomylny system ma zapobiec konfliktom, które doprowadziły świat do ruiny.

Beatrice Prior jest wychowanką Altruistów i do szesnastego roku życia musi wyrzekać się przyjemności i własnych poglądów. Pod okiem nieustępliwych rodziców dopasowuje się mimowolnie do wzorca frakcji, czekając na dzień, kiedy to ona będzie mogła dokonać wyboru. Podczas testów mających określić przynależność, Beatrice dowiaduje się czegoś, czego nie rozumie – jest Niezgodna, nie pasuje do ustalonych wytycznych kwalifikujących jej osobowość. Gdy nadchodzi czas wyboru, zdezorientowana dziewczyna upuszcza kilka kropel krwi na rozpalone węgle – znak Nieustraszonych. Ta decyzja odcina ją od rodziny i zawodzi jej ukochanego ojca, zdeklarowanego Altruistę. Przychodzi czas na morderczy nowicjat, naukę rywalizacji i pierwsze samodzielne kroki.  Od chwili wyboru dziewczyna przybiera imię Tris, by poczuć się nowo narodzona jako młoda kobieta walcząca z własną niezgodnością – niedopasowaniem do znanego sobie świata.

"Nie jestem z Altruizmu. Nie jestem z Nieustraszonych. Jestem Niezgodna. I nie można mnie kontrolować."

Pomysł z frakcjami, według mnie rewelacyjny! Świetna, przerażająca wizja przyszłości. Widać jak bardzo te frakcje popadają w skrajności, jak nieprzemyślane są podstawy tego systemu. Nie rozumiem decyzji Tris, nie rozumiem wyboru nieustraszoności. Przed czym oni właściwie chronili miasto?

Podobało mi się to, że każdy mógł wybrać. Ale pomyślcie. A gdyby każde z nas musiało tak żyć? Przechodzić testy, brać udział w krwawej ceremonii, wybierać frakcję w wieku 16 lat, i w niej być do końca swoich dni? Jakoś mi się to nie podoba. Gdybym miała wybierać, chyba wybrałabym Nieustraszoność  lub Serdeczność. Nieustraszoność, bo chciałabym pokonać swój własny strach. Już się nie bać.. Hm, wolę o tym nie myśleć. Teraz świat jest w miarę "normalny", nie muszę wybierać.

Oczywiście polecam. Okładka jest cudna. Na pewno przedstawia godło Nieustraszonych. Na początku myślałam, że pomysł jest dosłownie zerżnięty. No bo przyjrzyjcie się dokładnie... W sumie to nie jest aż tak źle, jest na swój sposób oryginalna. Nie było momentów, w których chciałam odłożyć książkę. Kiedy przeczytałam opisy na okładce, myślałam, że będzie to kiepska kopia "Igrzysk śmierci". Już na samym początku, tak samo jak w "Igrzyskach śmierci" państwo jest podzielone na dystrykty, tyle że, w "Niezgodnej” są frakcje, ale na tym podobieństwa się kończą. Duże zaskoczenie, książka jest tak ciekawa, że przeczytałam ją w dwa dni.
Nie porównujcie tego do Igrzysk.

„[...] Ci, którzy chcą władzy i ją osiągają, żyją w ciągłym strachu, że ją stracą.”



Moja ocena: 7.5/10


środa, 3 lipca 2013

High Five! Ulubione filmy





HIGH FIVE! to nowa akcja, w związku z którą na blogu pojawiać się będą rankingi ulubionych, najlepszych, najbardziej interesujących, bądź najgorszych książek, filmów, gier, postaci, itp...

Dzięki temu zarówno czytelnicy mogą poznać bliżej blogerów, jak i blogerzy czytelników, jeśli ci będą chętni na podzielenie się swoimi przemyśleniami i opiniami.




Tym razem przyszła pora na ulubione filmy. Strasznie trudno wybierać te najlepsze, bo widziałam naprawdę wiele dobrych filmów, ale też wiele po prostu kiczowatych. Postaram się dla Was sporządzić taką listę tych najlepszych. Przy filmach nie lubię się rozpisywać, dlaczego akurat ten itp, więc podam tylko Wam tylko tytuły. Każdy z nich zapadł mi głęboko w pamięć i wracałam (i wrócę!) do niego nie raz ;)




Wyspa Tajemnic











Zielona Mila












Leon Zawodowiec











Siedem lat w Tybecie












Ocean's Eleven










poniedziałek, 1 lipca 2013

Z serii ciekawe zapowiedzi: Liz Braswell "Dziewięć żyć Chloe King - Uprowadzona"





uprowadzona
Autor: Liz Braswell
Tytuł: Uprowadzona

Oryginalny tytuł: The Stolen
Seria: Dziewięć żyć Chloe King
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: jesień 2013











Po rozprawieniu się z Łowcą na moście Golden Gate
Chloe trafia do bezpiecznej kryjówki - posiadłości zamieszkałej przez potomków Mai, starożytnej rasy kocich wojowników. Jednak czy rzeczywiście jest tu bezpieczna? Czy Brian faktycznie jest jej śmiertelnym wrogiem? Wybucha wojna między członkami Stada i Bractwa Dziesiątego Ostrza w której Chloe ginie po raz drugi…


Pierwszy tom był wprowadzeniem do trylogii. W tej części akcja zdecydowanie przyspiesza, a tajemnica goni tajemnicę. Nadal nie wiadomo kto jest wrogiem, a kto przyjacielem, słowem – świetna rozrywka i akcja która trzyma w napięciu do ostatniej strony!