środa, 27 marca 2013
Z serii ciekawe zapowiedzi: Melissa Darwood "Larista"
Autor: Melissa Darwood
Tytuł: Larista
Oryginalny tytuł: Larista
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Data wydania: 4 kwiecień 2013
Liczba stron: 384
Larysa wiedzie spokojne życie w małej miejscowości. Dziewczyna ma tylko jedno marzenie – odnaleźć prawdziwą miłość.
W dniu swoich osiemnastych urodzin wypowiada życzenie i wkrótce, nieoczekiwanie, napotyka na swojej drodze zabójczo przystojnego, choć niepokojąco tajemniczego Nieznajomego. Mroczne okoliczności spotkania oraz niezwykłe zuchwalstwo mężczyzny budzą w niej sprzeczne uczucia.
Gdy kilka dni później w jej życiu pojawia się atrakcyjny Daniel, kuszący zniewalającym zapachem cedrowego drzewa, życie Larysy gwałtownie ulega zmianie. Okazuje się, że mimowolny poryw serca w stronę Nieznajomego i toksyczna znajomość z Danielem zagrażają jej życiu.
Dziewczyna próbuje dociec kim są obaj młodzi mężczyźni. Odpowiedź jednak nie jest wcale prosta. Okazuje się, że obu łączy wspólna przeszłość – niegdyś naznaczeni, toczą do dziś bezkrwawą, choć dramatyczną walkę. Walkę o ludzką duszę. Walkę, o której nikt z nas nie ma pojęcia.
czwartek, 21 marca 2013
"Mamy zaledwie kilka godzin, więc słuchajcie uważnie. Jeśli nas słyszycie, to już jesteście w niebezpieczeństwie. Sadie i ja możemy być Waszą jedyną nadzieją." - R.Riordan "Czerwona Piramida"
Autor: Rick Riordan
Tytuł: Czerwona Piramida
Oryginalny tytuł: The Red Pyramid
Seria: Kroniki rodu Kane
Data wydania: luty 2011
Ilość stron: 544
Kroniki rodu Kane
Czerwona Piramida | Ognisty tron | Cień węża |
Starożytnym Egiptem zaczęłam fascynować się już w dzieciństwie, a wszystko to zaczęło się od bajki, którą oglądałam we wczesnych latach podstawówki – Papirus. Przygody młodego rybaka na tle starożytnego Egiptu i postacie egipskich bóstw zafascynowały mnie tak bardzo, że śledziłam później każdy film dotyczący starożytnego Egiptu czy samej jego mitologii. Teraz staram się czytać każdą książkę i oglądać każdy program mówiący o starożytnym Egipcie, dlatego gdy tylko usłyszałam o nowej książce Ricka Riordana, „Czerwona piramida”, wiedziałam, że będzie ona tą lekturą, której nie mogę przepuścić.
Carter i Sadie są rodzeństwem, jednak odkąd zmarła ich mama, stosunki między nimi zdecydowanie nie są takie, jak na początku. Carter podróżuje wraz z ojcem, Juliusem Kane, który jest wybitnym egiptologiem, dziewczyna natomiast mieszka w Londynie wraz ze swoimi dziadkami. Gdy nadchodzi czas spotkania rodzinnego, Julius Kane zabiera rodzeństwo do Muzeum Brytyjskiego. Tam dochodzi do tragicznego wydatku, podczas którego ojciec rodzeństwa zostaje uwięziony i wygnany, a na wolność wydostają się egipskie bóstwa, na czele z Setem, bogiem ciemności, który pragnie zniszczyć ich rodzinę. Carter i Sadie ratują się ucieczką, jednak wiedzą, że nieubłaganie zbliża się ten moment, w którym będą musieli razem stawić czoło potężnemu bóstwu. Teraz na Sadie i Cartera spadają wszystkie ukrywane dotychczas fakty. Muszą zrozumieć m.in. to, że są potomkami starożytnych faraonów, a ich własna moc jest bardzo potężna. Opiekę nad dziećmi przejmuje wuj Amos, niestety na krótko. Od tej pory dzieci muszą radzić sobie same. Rodzeństwo trafia również do Domu Życia, aby przejść szkolenie i dostatecznie poznać swoje moce.
„Bałem się spróbować, ale pomyślałem: Horusie? - No wreszcie ~ odezwał się ten głos. ~ Witaj. - O nie - powiedziałem, czując narastającą panikę. - O nie, nie, nie. Niech mi ktoś da otwieracz do konserw, mam w głowie bóstwo! Oczy Bastet błysnęły. - Porozumiałeś się z Horusem bezpośrednio? Robisz postępy. - Postępy?! - Złapałem się za głowę. - Wyrzućcie go stamtąd!”
Carter i Sadie to bardzo odważne i mądre dzieci. Pokonują swój strach i swoje słabości, aby odmienić los swojej rodziny oraz świata. Chociaż jednak Carter jest bardziej strachliwy od swojej siostry. Ich osobowości są wręcz swoim przeciwieństwem i z każdą chwilą różnice te coraz bardziej się wyróżniają. Jak każde rodzeństwo sprzeczają się, ale w końcu zawsze dochodzą do porozumienia. Największy wkład w różnice w ich zachowaniu i przekonaniach miało to, że pochodzili tak na prawdę z dwóch światów i wychowali się na innych kontynentach. Do tego dużą role odegrała w zmianie charakteru dziewczyny jej rozłąka z ojcem, ale dzięki niej Sadie stała się silniejsza i gotowa na wszystko.
Autor już na samym początku rzuca nas w wir wydarzeń. Akcja porywa nas już na tych pierwszych stronach i nie pozwala nam się nudzi, aż do samego końca. Przed bohaterami cały czas pojawiają się nowe wyzwania, decyzje do podjęcia, ucieczki przed wrogami lub walka z nimi. Odwiedzamy z nimi Londyn, Paryż, Nowy York, Waszyngton, Kair, Memphis, Phoenix, jak również miejsca nierzeczywiste, takie jak Kraina Umarłych. Ta książka to ciągła podróż Cartera i Sadie, która wystawi na próbę ich lojalność, przyjaźń, wiarę we własne siły. Riordan opisuje to wszystko w swoim świetnym stylu – bez dłużyzn, przyjemnie w odbiorze, z potężną dawką humoru.
Tak, tak. Opisuję tylko mój zachwyt nad tą książką, pomijając jej wady. A czy jakieś ma? Na pewno. Można by wymienić przewidywalność niektórych wątków lub naiwność i niedorzeczność niektórych sytuacji. Po prostu dla mnie książki pana Riordana są magiczne, gwarantuję mi doskonałą przygodę czytelniczą i jestem ślepa na ich minusy i zawarte w nich niedociągnięcia.
„- Sprawiedliwość nie oznacza, że wszyscy dostają to samo- odparł tato. - Sprawiedliwość oznacza, że wszyscy dostają to, czego potrzebują.”
W tej serii Rick Riordan odszedł od herosów na rzecz magów, chociaż problemem dalej są są ci, co chcą przejąć władzę nad światem. Jednak inna kultura, inna magia, posługiwanie się hieroglifami i możliwość obecności boga w ciele, podczas gdy dany człowiek dalej jest sobą i trzyma go w ryzach - to sprawia, że całość zdaje się zupełnie inna i nowa. Ale wciąż jest dużo humoru, zabawnych i niebezpiecznych przygód, a autor zadziwia wiedzą o mitologii egipskiej, która jest w końcu inna niż grecka. A wszystkim tym, którym podobała się seria przygód Percy'ego Jacksona - niech śmiało sięgną po "Czerwoną Piramidę", a tym którzy jeszcze nie zapoznali się z serią o synu Posejdona radzę sięgnąć po serię o nim i Kroniki Rodu Kane - naprawdę warto. Nie wiem, co jeszcze mogę powiedzieć, w sumie to chyba tyle. Fani twórczości Ricka Riordana oraz pasjonaci Egiptu stanowczo nie mogą przejść obojętnie obok tej serii.
Moja ocena : 8.5/10
niedziela, 17 marca 2013
Z serii ciekawe zapowiedzi: Tullio Avoledo "Uniwersum Metro 2033. Korzenie Niebios"
Autor: Tullio Avoledo
Tytuł: Korzenie Niebios
Oryginalny tytuł: Le radici del cielo
Seria: Uniwersum Metro 2033
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 8 maja 2013
Liczba stron: 608
Akcja pierwszej nierosyjskiej powieści z cyklu Uniwersum
Metro 2033 rozgrywa się w rzymskich katakumbach. Razem z Johnem Danielsem,
jednym z nielicznych ocalałych z Katastrofy katolickich księży, wyruszamy przez
pogrążoną w nuklearnej zimie Italię, by wypełnić powierzoną mu misję – dotrzeć
do Wenecji i odszukać ostatniego być może członka kolegium kardynalskiego. Jest
to droga naznaczona krwią, bólem i obłędem.
Tullio Avoledo przełamuje utarte schematy i wprowadza do
świata Metra 2033 świeży powiew.
poniedziałek, 11 marca 2013
"Wesołych Głodowych Igrzysk i niech los zawsze wam sprzyja!" - S.Collins "Igrzyska śmierci"
Autor: Suzanne Collins
Tytuł: Igrzyska Śmierci
Oryginalny tytuł: Hunger Games
Seria: Igrzyska Śmierci
Data wydania: 2009
Ilość stron: 352
Igrzyska Śmierci
Igrzyska śmierci | W pierścieniu ognia |
Kosogłos
Na ruinach dawnej Ameryki Północnej wybudowano państwo
Panem, w skład którego wchodzi Kapitol i dwanaście otaczających go dystryktów.
Władze Kapitolu co roku organizują Głodowe Igrzyska, w których, w formie
trybutów, muszą wziąć udział po dwie osoby odmiennej płci z każdego dystryktu,
wyłonieni w drodze losowania. Ich wiek musi zawierać się w przedziale 12 – 18
lat. Igrzyska mają trzymać ludzi w ryzach, przypominać im, kto tu rządzi i
gdzie jest ich miejsce. Zasady są proste, zabić pozostałych 23 uczestników,
jednocześnie samemu pozostając przy życiu, co nie jest łatwe, gdyż wrogiem jest
również głód, pragnienie, wycieńczenie i zimno.
„Igrzyska śmierci” jest to pierwszy tom trylogii
opowiadającej o losach Katniss Everdeen - szesnastoletniej dziewczyny
mieszkającej w najbiedniejszym dystrykcie Panem , państwa powstałego na
zgliszczach Ameryki Północnej. Straciła ojca za sprawą wybuchu w kopalni , więc
sama musi utrzymywać przy życiu resztę swojej rodziny - matk , która po śmierci
swojego męża stała się nieobecna oraz młodszą siostrę o wdzięcznym imieniu
Primrose . Jedynym przyjacielem i towarzyszem podczas niebezpiecznych wypraw
poza granice miasta Katniss jest Gale. Życie jest niezbyt łaskawe dla
dziewczyny , prawda ? A jednak to nie wszystko. Jak nietrudno się domyślić
trybutami z dwunastego dystryktu zostają Katniss oraz Peeta - chłopak , który
kiedyś ją ocalił. Trafiają do środka szkoleniowego, aby być gotowym (oczywiście
w miarę możliwości) na to co ich spotka na arenie.
„Niszczenie jest znacznie łatwiejsze od tworzenia”
Tak pokrótce przedstawia się fabuła bestselleru autorstwa
Suzanne Collins pt. „Igrzyska śmierci”. Choć powyższy opis może wydawać się
obfity w szczegóły, wierzcie mi, że to możliwie najkrótsza forma zobrazowania
tego, co dzieje się w toku akcji. A ta nie daje chwili wytchnienia! Poza
świetnym pomysłem na fabułę, cechą charakterystyczną są liczne i znakomite (!)
zwroty akcji. W momencie, gdy obiecywałam sobie, że przeczytam jeszcze tylko
ten jeden rozdział i zrobię przerwę, działo się coś tak niesamowitego, że
czytałam kolejny, potem kolejny i… tak do samego końca. A bohaterowie? Dobrze
nakreśleni, wyraziści, niemal jak żywi. Czy znajdzie się jeszcze jakiś atut?
Oczywiście, że tak – bez wątpienia jest nim pierwszoosobowa narracja, dzięki
której czytelnik dosłownie żyje w Panem, poluje wraz z Katniss i wreszcie
uczestniczy w Głodowych Igrzyskach. Nie sposób nie przeżywać przygód głównej
bohaterki – wraz z nią czytelnik boi się, śmieje czy wzrusza (tak, nawet mnie
się zdarzyło!).
Sam pomysł brutalnego widowiska, który karmi oczy widzów,
nie jest w literaturze niczym nowatorskim. Wystarczy pierwszy lepszy przykład z
brzegu, jak choćby „Wielki marsz” Stephena Kinga, powstały w 1979 roku. Jednak
styl, w jakim Collins zabrała się do tego tematu, mocno przyćmiewa fakt, że „to
już przecież było”.
Motywem przewodnim każdego plakatu jak i filmików
reklamujących hit jest kosogłos. Kosogłos w pierścieniu ognia i strzała. Nie
bez powodu jest to właśnie takie logo. Tego się jednak dowiecie, bądź
dowiedzieliście się już czytając tę książkę. Strzała zapewne dlatego tam
widnieje, gdyż nasza Katniss świetnie włada łukiem. Kosogłos… Jak tłumaczyła
Katniss jest symbolem buntu. Przetrwał, choć skazano go na porażkę. Więc
wszystko jest ze sobą powiązane. Całość prezentuje się po prostu powalająco.
Ostatnio sama szukałam takiej broszki na Allegro, ale niestety nie udało mi się
takowej znaleźć.
Co takiego mają te książki, że każdy zostaje porwany w ich
świat, w świat, z którego nie sposób się wyrwać? Myślę, że główną zasługą jest
po prostu historia. Nie jest ona szczęśliwa, wesoła, nie ma też happy-endu, a
na pewno nie takiego, jakiego byśmy oczekiwali. Katniss dosłownie wpada z
deszczu pod rynnę. I chociaż jest tu trochę fantastyki, to realizm aż kuje w
oczy. Autorka przyznała, że pomysł na książkę zrodził się po obejrzeniu relacji
z wojny, tuż po zobaczeniu kawałka reality show. Podziwiam ją za wyciągnięcie z
tego takiej historii, choć czasami zastawiam się, czy kiedyś naprawdę nie dojdzie
do takiej sytuacji... Biję ukłony za niesamowite wykreowanie bohaterów,
ponieważ nie da się niektórych nie polubić, innych nie pokochać, a jeszcze
innych nie znienawidzić. Collins bardzo zręcznie manipuluje narracją, że nie
dosyć, że od książki nie da się oderwać, to jeszcze dosłownie jest się
'głodnym' kolejnej części.
Głód jest tu na każdej stronie, odczuwany niemal namacalnie,
nawet wtedy, gdy każdy z posiłków jest opisywany z niezwykłą skrupulatnością i
szczegółowością. Stoły uginają się od potraw, a głód wciąż jest tu obecny, bo
obfitość ma nam o nim przypominać.
Dla Katniss igrzyska śmierci trwają odkąd pamięta. Od
śmierci ojca walczy o przetrwanie – swoje i swojej rodziny. Dla niej nikt nie
wyznaczył końca czy reguł, każdy dzień może być końcem. A końce bywają różne –
raz zwycięskie, a raz przegrane. Z głodem wygrywać można setki razy, a przegrać
tylko raz.
Moja ocena: 9.5/10
wtorek, 5 marca 2013
"Jesteś ich jedyną nadzieją." - L.Troisi "Marzenie Talithy"
Autor: Licia Troisi
Tytuł: Marzenie Talithy
Oryginalny tytuł: Il sogno di Talitha
Oryginalny tytuł: Il sogno di Talitha
Seria: Królestwa Nashiry
Data wydania: październik 2012
Ilość stron: 406
Królestwa Nashiry
Marzenie Talithy (1) | Narodziny buntownika (1.5) | Miecz rebeliantów (2)
Nashira to nietypowy świat, na którym mieszkańcy borykają
się z niedoborem powietrzna. Jest ono jedynie wytwarzane przez ogromne drzewa
wokół, których powstały wszystkie królestwa. Mieszkańcy nauczyli się więc
magazynować powietrze w specjalnych kamieniach. Główną ludność Talrii stanowią
Talaryci, którzy na swoje usługi mają niewolników z rasy Femtytów.
Talitha żyje w Królestwie Lata, jednej z krain Nashiry. To młoda hrabianka, która pragnie szkolić się na gwardzistkę. Nie zyskuje jednak aprobaty ojca, który uważa, że dziewczyna takiej rangi nie nadaje się do tego zawodu. Pewnego dnia, całą rodziną wyjeżdżają na ślub kuzynki w Królestwie Wiosny, na którym zjawia się także siostra Talithy - Lebitha. Dziewczyna z przymusu rodziców mieszka w klasztorze, gdzie szkoli się na Małą Matkę, by w przyszłości pomóc ojcu zdobyć władzę. Wkrótce po przyjęciu, zaczyna chorować i po kilku dniach umiera. Talitha bardzo przeżywa śmierć najdroższej jej osoby, jednak po ojcu, Megassie, nie widać choć cienia emocji. Jest jedynie rozczarowany niepowodzeniem swojego planu, jednak nie na długo. Od razu wpada na pomysł, by Talitha zamieszkała w klasztorze i zastąpiła siostrę. Dziewczyna jest załamana takim obrotem spraw, jednak zdaje sobie sprawę, że nie będzie w stanie przeciwstawić się ojcu. Wraz z nią, na miejsce przybywa jeden z niewolników, a zarazem jej serdeczny przyjaciel, Saiph. Razem stawiają czoło ponurej i smutnej rzeczywistości, jednak już od pierwszego dnia pobytu w nowym miejscu, planują ucieczkę...
Bohaterowie to bardzo mocna część tej książki. Bo byli
dopracowani naprawdę dobrze. Każdy z nich miał jakąś przeszłość, ale też z ich
obecnego zachowania dało się wywnioskować, jacy są naprawdę. Saiph i Talitha to
bardzo barwni i interesujący bohaterowie, którzy potrafili już po kilku
rozdziałach zdobyć moją sympatię. Wyróżniający się spośród palety różnorakich
postaci, posiadający indywidualne cechy charakteru, słabości i marzenia.
Autorka, splatając ich więzami przyjaźni, jednocześnie także z innego punktu
widzenia pokazała zasady, rządzące Nashirą, a raczej światem Talarytów i
Femytytów. Społeczeństwo podzielone na dwie kasty, i odmienne prawa, którymi
się kierowali, były tłem dla późniejszych wydarzeń, opisanych w książce.
Spotkałam się z wieloma ocenami Talithy, która miałaby być osobą egoistyczną i
próżną, niepotrafiącą do końca przełamać stereotypów na linii
właściciel-niewolnik. Moim zdaniem, choć czasami impulsywna i irytująca, była
ona dziewczyną dobroduszną i prawą.
"Rewolucja to krew, śmierć i zabijanie niewinnych
ludzi. Każdy bunt opiera się na wojnie, a na wojnie są tylko przegrani."
Tempo akcji jest trudne do jednoznacznego określenia. Nie
jest ono, bowiem ani szybkie, ani wolne. Po prostu płynie spokojnym nurtem, z
lekkimi przyspieszeniami gdy autorka stawia przed swoimi bohaterami nowe
niewiadome. Wszystko się zmienia gdzieś tak w połowie książki, kiedy Talitha i
Saiph wyruszają w swoją podróż. Od tego momentu autorka nie raz będzie nas
zaskakiwać. Licia Troisi nie pozwala na nudę. Zdarzenia mkną wartko, a choć
akcja co jakiś czas zwalnia, bynajmniej nie stanowi to wady utworu. Pisarka
daje czytelnikowi moment na wytchnienie, by po chwili znów wciągnąć go w wir
wydarzeń. Na bohaterów czeka mnóstwo niebezpieczeństw, z których nie zawsze
udaje się wyjść cało.
Nashira to świat stworzony przez Licię całkowicie od
podstaw. To niesamowite, jakie obrazy potrafi wykreować ludzka wyobraźnia.
Autorka przed
stawiła je w bardzo ciekawy i barwny sposób. Co prawda, w książce
znajdziemy dość sporo opisów krainy, ale są one równie absorbujące, co główna
akcja. Uważam jednak, że nie sposób na czterystu stronach zmieścić rozległe
tereny i piękne krajobrazy Nashiry, więc liczę na więcej w kolejnych tomach.
Jedyna rzecz, do której mogę się przyczepić to brak mapki w
egzemplarzu recenzenckim. Momentami wręcz gubiłam się podczas podróży Saipha i
Talithy, mapa Nahiry jest idealnym rozwiązaniem. Na szczęście jest ona obecna w
egzemplarzu, który możemy zobaczyć w księgarniach.
"Marzenie Talithy" jest książką fantastyczną,
posiadającą wszystkie cechy dobrej powieści : rozbudowana fabuła, ciekawi
bohaterowie oraz doskonale wykreowany świat, w którym dzieje się akcja. Po
zakończeniu, które niewątpliwie wzmogło mój apetyt na kolejną część, pozostaje
mi tylko czekać.
Moja ocena: 9/10
Moja ocena: 9/10
Subskrybuj:
Posty (Atom)