Autor: Suzanne Collins
Tytuł: Igrzyska Śmierci
Oryginalny tytuł: Hunger Games
Seria: Igrzyska Śmierci
Data wydania: 2009
Ilość stron: 352
Igrzyska Śmierci
Igrzyska śmierci | W pierścieniu ognia |
Kosogłos
Na ruinach dawnej Ameryki Północnej wybudowano państwo
Panem, w skład którego wchodzi Kapitol i dwanaście otaczających go dystryktów.
Władze Kapitolu co roku organizują Głodowe Igrzyska, w których, w formie
trybutów, muszą wziąć udział po dwie osoby odmiennej płci z każdego dystryktu,
wyłonieni w drodze losowania. Ich wiek musi zawierać się w przedziale 12 – 18
lat. Igrzyska mają trzymać ludzi w ryzach, przypominać im, kto tu rządzi i
gdzie jest ich miejsce. Zasady są proste, zabić pozostałych 23 uczestników,
jednocześnie samemu pozostając przy życiu, co nie jest łatwe, gdyż wrogiem jest
również głód, pragnienie, wycieńczenie i zimno.

„Niszczenie jest znacznie łatwiejsze od tworzenia”

Sam pomysł brutalnego widowiska, który karmi oczy widzów,
nie jest w literaturze niczym nowatorskim. Wystarczy pierwszy lepszy przykład z
brzegu, jak choćby „Wielki marsz” Stephena Kinga, powstały w 1979 roku. Jednak
styl, w jakim Collins zabrała się do tego tematu, mocno przyćmiewa fakt, że „to
już przecież było”.
Co takiego mają te książki, że każdy zostaje porwany w ich
świat, w świat, z którego nie sposób się wyrwać? Myślę, że główną zasługą jest
po prostu historia. Nie jest ona szczęśliwa, wesoła, nie ma też happy-endu, a
na pewno nie takiego, jakiego byśmy oczekiwali. Katniss dosłownie wpada z
deszczu pod rynnę. I chociaż jest tu trochę fantastyki, to realizm aż kuje w
oczy. Autorka przyznała, że pomysł na książkę zrodził się po obejrzeniu relacji
z wojny, tuż po zobaczeniu kawałka reality show. Podziwiam ją za wyciągnięcie z
tego takiej historii, choć czasami zastawiam się, czy kiedyś naprawdę nie dojdzie
do takiej sytuacji... Biję ukłony za niesamowite wykreowanie bohaterów,
ponieważ nie da się niektórych nie polubić, innych nie pokochać, a jeszcze
innych nie znienawidzić. Collins bardzo zręcznie manipuluje narracją, że nie
dosyć, że od książki nie da się oderwać, to jeszcze dosłownie jest się
'głodnym' kolejnej części.
Głód jest tu na każdej stronie, odczuwany niemal namacalnie,
nawet wtedy, gdy każdy z posiłków jest opisywany z niezwykłą skrupulatnością i
szczegółowością. Stoły uginają się od potraw, a głód wciąż jest tu obecny, bo
obfitość ma nam o nim przypominać.
Dla Katniss igrzyska śmierci trwają odkąd pamięta. Od
śmierci ojca walczy o przetrwanie – swoje i swojej rodziny. Dla niej nikt nie
wyznaczył końca czy reguł, każdy dzień może być końcem. A końce bywają różne –
raz zwycięskie, a raz przegrane. Z głodem wygrywać można setki razy, a przegrać
tylko raz.
Moja ocena: 9.5/10
Nie czytałam,ale po filmie raczej się nie skusze.
OdpowiedzUsuń